Rozdział wydaje mi się nudny jak flaki z olejem. Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale strasznie się męczyłam pisząc. Nie wiem co się dzieje, ale jakoś brak weny. Jeszcze raz Was przepraszam i obiecuję poprawę. Oczywiście trzy pierwsze osoby zostawiają w komentarzu imię i nazwisko ulubionego żużlowca, a ja dodam jego zdjęcie w następnym rozdziale.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania!
Mów szeptem, jeśli mówisz o miłości.
- Oj, przestań. Ja zawsze jestem z Tobą I nie mów, że nie masz dla kogo jeździć, bo tym łamiesz mi serce. - powiedziała. Przemek spojrzał na nią pytająco, a ona uśmiechnęła się i przybliżyła swoją twarz do niego. Delikatnie musnęła jego usta. Spojrzała nieśmiało na żużlowca. On również się uśmiechnął i po chwili złączył ich usta już w odważniejszym pocałunku.
- Przepraszam, że musiałeś tak długo czekać. - wyszeptała.- Najważniejsze, że było warto. - odpowiedział, a na jego twarzy w końcu pojawił się uśmiech.
- To co? Wracamy? - spytała Nikola.
- Tak, wracamy. - odpowiedział, wstał i chwycił dziewczynę za rękę. Weszli do jego samochodu i żużlowiec odwiózł dziewczynę do domu. Oczywiście nie mogło zabraknąć całusa na do widzenia.
*dom Pawlickich*- Jestem! - krzyknął Przemek, gdy wszedł do domu.
- Nie drzyj się, rodziców nie ma. - usłyszał głos brata, który dobiegał z salonu. Poszedł tam i usiadł na kanapie obok niego.
- Gdzie są?
- Pojechali do cioci. - odpowiedział i nastała chwila milczenia. Po jakimś czasie młodszy z nich w końcu się odezwał: - Gratuluję i życzę szczęścia.
- Co?
- No z Nikolą, głupku! Jesteście razem, prawda?
- Tak, ale skąd Ty o tym wiesz, skoro to się wydarzyło jakąś godzinę temu?
- Genialny Piotruś wie o wszystkim. To od razu widać. Mordka Ci się szczerzy. W końcu jesteś szczęśliwy.
- Tak, nie znamy się z Nikolą długo, ale wiem, że to jest właśnie ona. Czuję to.
- Tytytyty tytyty... - zanucił Piotrek marsz weselny. Chłopcy zaczęli się śmiać i przez resztę wieczoru oglądali jakiś mecz w telewizji. Gdy wrócili rodzice, Pawlicki chwilę z nimi porozmawiał, po czym powiedział każdemu "dobranoc", poszedł na górę, wykąpał się i położył na łóżku. Zasnął z uśmiechem na ustach.
Kolejny mecz miał odbyć się w Lesznie. Tym razem leszczynianie mieli jechać przeciwko drużynie z Gniezna. Nikola miała już wakacje, chodź na odpoczynek jeszcze nie miała co liczyć, ponieważ za kilka dni miał się dla niej rozpocząć sezon matur. Jednak pragnęła być ze swoim ukochanym klubem i postanowiła pójść na mecz. Do podjęcia tej decyzji przyczynił się również fakt, że nie widziała Przemka od czasu ich pocałunku. Oczywiście dzwonili do siebie codziennie, pisali mnóstwo sms, jednak coś ciągle stawało im na drodze i nie mogło dojść do ich spotkania. Ucieszyła się, gdy chłopak zadzwonił do niej rano i zaproponował, że razem pojadą na mecz. Obawiała się reakcji jego fanek, ale to Przemek był dla niej najważniejszy, więc postanowiła nie zwracać na nie uwagi.
Piętnaście minut przed przyjazdem Pawlickiego, Nikola poszła się przygotować. Przebrała się, zrobiła lekki makijaż. Chwilę później usłyszała dzwonek komórki, to był Przemek, który oznajmił, że jest już pod domem. Zabrała torebkę, zakluczyła drzwi i z bananem na twarzy poszła do samochodu. Przywitali się namiętnym pocałunkiem, oczywiście nie mogło obejść się bez komentarzy dwóch Piotrów oraz mechaników. Piętnaście minut później dojechali na stadion. Wyszli z samochodu i wszyscy skierowali się w stronę parku maszyn. Nikola również planowała tam pójść, jednak poczuła, że Przemek łapie ją za rękę i prowadzi w bardziej ustronne miejsce.
- To dla Ciebie. - powiedział i wyjął zza pleców czerwoną różę.
- Oj dziękuję! Kochany jesteś! - powiedziała i dała mu buziaka w policzek, jednak to jemu nie wystarczyło i szybko złączył ich usta w pocałunku.
- Ekhem! - usłyszeli i od razu odkleili się od siebie. Oczywiście to był głos Grześka. - Czy ja o czymś nie wiem?
- No nie. Jesteśmy razem. - odpowiedział Przemek i chwycił Nikolę za rękę.
- Jezu, no w końcu! Myślałem, że nigdy już do tego nie dojdzie. No, ale gratuluję i życzę szczęścia i wytrwałości! - odpowiedział, po czym razem poszli do parku maszyn. Nikola z Przemkiem trzymali się za ręce, więc często spotykali się ze wzrokiem otaczających ich ludzi. Przywitali się z każdym, Pawlicki nawet przedstawił dziewczynie Mateja Zagara, który zawsze był idolem Kaczmarek. Nie mogło obejść się bez zdjęcia i autografu. Po obchodzie wrócili do boksu Pawlickich. Zostało dziesięć minut do prezentacji, więc Nikola pożegnała się z chłopakiem i poszła na trybuny.
Mecz był bardzo emocjonujący. Tor pozwalał na walkę na całej jego długości i szerokości, z czego chętni korzystali zawodnicy. Po zaciętej walce wygrała Unia Leszno, z czego zadowoleni byli miejscowi kibice. Można nawet stwierdzić, że zwycięstwo zapewnili im juniorzy, którzy w sumie przywieźli osiemnaście "oczek". Niestety, po raz kolejny zawiedli Kenneth Bjerre i Fredrik Lindgren, którzy przecież mieli stanowić o sili leszczyńskiego klubu i był mocnym punktem drużyny. Swoje cenne oczka dorzucił również Przemek Pawlicki z Grzesiem Zengotą, którzy zaliczyli udany występ.
Po meczu Nikola od razu skierowała się do parku maszyn. Gratulowała każdemu zawodnikowi leszczyńskiej Unii, chwilę porozmawiała z bratem i poszła do boksu Pawlickiego.
- Gratuluję. - powiedziała i pocałowała w policzek.
- Dziękuję, ale i tak nie jestem zadowolony ze swojego występu. Mogłem dorzucić więcej oczek. Znowu zawiodłem.
- Przemek, wcale nie zawiodłeś. Odnieśliście zwycięstwo. Kibice są szczęśliwi. Tutaj nie jest najważniejszy indywidualny wynik, tylko wynik drużyny. A Wy wygraliście. U siebie. Przed własną publicznością. I wiem, że oni są z Was dumni. Ja też jestem. - powiedziała i od razu zauważyła, że zmienia się wyraz twarzy chłopaka. Po chwili na jego twarzy zobaczyła szczery uśmiech.
- Jesteś takim szczęściarzem, że Cię mam. - powiedział i przytulił dziewczynę. Nie mogli długo nacieszyć się swoją obecnością, gdyż Przemka od razu dopadły fanki, więc Nikola spokojnie odsunęła się na bok i usiadła na krzesełku w boksie Pawlickich.
Patryk Dudek dla
Wyalienowanej.
Darcy Ward dla
Wardowej.
Emil dla MyszkiMini
czwartek, 27 czerwca 2013
wtorek, 18 czerwca 2013
SEVENTEEN
Bo choć zapomniał o nas świat,
mokrzy od stóp do głów nie tracimy nadziei.
Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. Po udanych dziesięciu dniach laby ekipa towarzystwo wróciło do Polski. Żużlowcy zajęli się przygotowaniami do sezonu, a Nikola przygotowaniami do matury. Wszystko szło sprawnie. Tak mijały im kolejne dni i tygodnie. W końcu nadszedł długo wyczekiwany sezon.
Oczywiście pogoda musiała pokrzyżować plany, dlatego pierwszy mecz Unia Leszno miała odjechać w Tarnowie.
***
- No proszę, zgódź się!
- Przemek, jeśli o mnie chodzi, to nie ma problemu. Ale dobrze wiesz, że moi rodzice za nic się nie zgodzą.
- Przecież z nimi pogadam! Pamiętasz jak było z Hiszpanią? Jakoś przekonałem Twojego tatę.
- Ale przecież moja mama...
- Tak, wiem. Wiem, że mnie nie znosi. Ale to tylko jeden dzień, musi się zgodzić.
Oczywiście Nikola pozwolenia na wyjazd nie dostała. To znaczy, pan Tomasz się zgodził, ale to Pani ewa była na nie. Skończyło się na sprzeczce matki z córką, przez co panie od kilku dni ze sobą nie rozmawiały.
Był czwartek, za kilka dni miało odbyć się zakończenie roku szkolnego dla maturzystów, więc w szkole były już całkowite luzy. Zadzwonił budzik, więc dziewiętnastolatka wstała, poszła do łazienki, przebrała się. Następnie zeszła na dół, jednak tam nikogo nie zastała, gdyż rodzice byli już w pracy, a Adam pojechał z Tobiaszem do Tarnowa, gdzie o 17 miał się odbyć zaległy mecz. Nikoli było smutno, że nie będzie mogła być z ukochaną drużyną. Była wściekła na matkę, że wciąż traktuje ją jak pięciolatkę.
Właśnie przygotowywała sobie śniadanie do szkoły, gdy usłyszała dzwonek do drzwi.
- Przemek? A co ty tu robisz? Nie powinieneś być już w drodze do Tarnowa? - spytała.
- Powinienem. No i jak się spóźnię na mecz to będzie twoja wina.
- Jak moja? Niby dlaczego?
- Bo tu jeszcze stoisz! Spakuj się szybko i ruszamy.
- Do Tarnowa? Śmieszny jesteś. Przecież moja "ukochana mamusia" się nie zgodziła.
- Mówiłem Ci już kiedyś, że posiadam urok osobisty? Zgodziła się, więc jak za 5 minut nie będziesz gotowa, to jadę sam!
- Jeeeeeesteś najlepszy, wiesz? - krzyknęła ucieszona, dała chłopakowi buziaka w policzek i pobiegła na górę po rzeczy.
- Wiem, wiem! - krzyknął za nią żużlowiec. Czekała ich prawie pięciogodzinna podróż, więc Nikola przebrała się w wygodniejsze ciuchy, a zestaw na mecz wrzuciła do torby. 15 minut później byli już w drodze do Tarnowa.
Droga minęła im dosyć szybko, ciągle byli zajęci rozmową. Gdy w końcu dojechali, Nikola się przebrała i wyszła z busa przywitać się z resztą drużyny. Następnie poszła przywitać się z Maćkiem, który przedstawił ją Martinowi Vaculikowi i Kacprowi Gomólskiemu. Potem wróciła do boksu Pawlickiego, życzyła mu powodzenia i udała się na trybuny. W końcu zaczęła się prezentacja, po której zawodnicy wyjechali do pierwszego biegu. Mecz był ciekawy, na torze było mnóstwo mijanek i walki, jednak niestety spotkanie zakończyło się wynikiem 53:37. W drużynie gości z pewnością zawiódł Przemek, który przywiózł tylko 5 oczek. Kibice spodziewali się lepszego wyniku kapitana ich ukochanej drużyny. Ale zawiódł również Kenneth Bjerre czy Fredrik Lindgren.
Po zakończonym meczu Nikola wróciła do parku maszyn, skierowała się w stronę boksu Przemka, który siedział sam, rękami podpieram spuszczoną głowę. Dziewczyna usiadła obok niego i położyła rękę na jego ramieniu.
- Następnym razem będzie lepiej. - powiedziała. Przemek nie odpowiedział, po chwili wstał, wziął swoje rzeczy i udał się w stronę szatni.
Całą drogę powrotną jechali w ciszy, nikt się nie odzywał. Nikola zauważyła, że Przemek myślami jest zupełnie gdzie indziej, więc nie chciała mu przeszkadzać i być natrętna. Wiedziała, że jeśli będzie chciał pogadać, to to uczyni.
Jednak po kilku dniach dziewczynę zaczęło niepokoić jego zachowanie. W ogóle do niej się nie odzywał, nie dzwonił, a gdy ona do niego dzwoniła, nie odbierał, a gdy już usłyszała w słuchawce jego głos, tłumaczył się, że akurat nie może rozmawiać i oddzwoni później. Oczywiście nie oddzwaniał. Jednak nie miała czasu na zaprzątanie sobie tym głowy, miała zbyt dużo nauki. Miała nadzieję, że to tylko głupie przeczucie.
***
- Halo? - odebrała, gdy zobaczyła na ekranie komórki zdjęcie Piotrka.
- Cześć Nikola. Masz chwilę?
- Tak, jasne. Stało się coś?
- No właśnie nie wiem. Rozmawiałaś może ostatnio z Przemkiem?
- Nie, a dlaczego? Ostatni raz gadałam z nim w Tarnowie. Potem jakby zaczął mnie unikać.
- Nie tylko Ciebie. W domu z nikim nie rozmawia, jest taki jakiś nieobecny. Myślałem, że może wiesz co się dzieję, że Tobie coś powiedział.
- No niestety, ja nic nie wiem.
- A może mogłabyś z nim pogadać? Bo martwimy się o niego z rodzicami. Całymi dniami przesiaduje na ranczo albo zamyka się w swoim pokoju. A wszystko zaczęło się po meczu w Tarnowie.
- Mogę spróbować, ale nie wiem czy cokolwiek od niego wyciągnę, więc niczego nie obiecuję.
- Jesteś wielka. Dzięki.
- Gdzie go teraz znajdę?
- Pewnie jest na ranczo. Wiesz gdzie to jest?
- No nie bardzo.
- To poczekaj. Przyjedziemy po Ciebie z tatą za dziesięć minut. Pa!
- No pa. - rozłączyła się i poszła się przebrać. Tak jak zapowiedział Piotrek, po dziesięciu minutach pod dom Kaczmarków podjechał samochód Pawlickich. Nikola weszła do środka i przywitała się z panem Piotrem i jego młodszym synem. Podwieźli ją na ranczo i wytłumaczyli jak dalej dojść. Pożegnała się z nimi, oni odjechali, a Nikola poszła we wskazane miejsce. Tak jak oni przeczuwali, Przemek siedział na ławce, nad małym jeziorkiem. Usiadła obok niego i oparła głowę na jego ramieniu.
- Martwię się o Ciebie. - powiedziała.
- Przecież nic się nie dzieje. - odpowiedział.
- To dlaczego tak się zachowujesz? Unikasz mnie, rodziców, Piotrka.
- Po prostu chcę pobyć trochę sam i przemyśleć sobie kilka spraw.
- Chodzi o mecz w Tarnowie? Przemek nie wymagaj od siebie nie wiadomo czego.
- Jestem kapitanem, więc powinienem poprowadzić drużynę do zwycięstwa, być dla nich wzorem. A ja już zawiodłem.
- Przecież to był dopiero pierwszy mecz. Jeszcze im pokażesz na co cię stać.
- Tak, łatwo Ci mówić. W domu ciągle rozmawiano tych ośmiu punktach, które przywiózł Piter. We mnie nikt już nie wierzy. Nie mam dla kogo jeździsz i cieszyć się z wygranych.
- Oj, przestań. Ja zawsze jestem z Tobą I nie mów, że nie masz dla kogo jeździć, bo tym łamiesz mi serce. - powiedziała. Przemek spojrzał na nią pytająco, a ona uśmiechnęła się i przybliżyła swoją twarz do niego. Delikatnie musnęła jego usta. Spojrzała nieśmiało na żużlowca. On również się uśmiechnął i po chwili złączył ich usta już w odważniejszym pocałunku.
- Przepraszam, że musiałeś tak długo czekać. - wyszeptała.
- Najważniejsze, że było warto. - odpowiedział, a na jego twarzy w końcu pojawił się uśmiech.
www.myown-lifee.blogspot.com
a teraz czas na zdjęcia!!! Dla pierwszych trzech osób, które skomentują i w komentarzu podadzą imię i nazwisko ulubionego żużlowca, dodam zdjęcie w następnym rozdziale.
Darcy Ward dla osoby, która się nie podpisała.
Sasza dla Karoliny ;)
Dziękuję za miłe komentarze, a w szczególności chciałam podpisać pewnej osoby, niestety nie ta osóbka płci męskiej się nie podpisała. Pozwól, że wkleję tu Twój komentarz.
Skoro tak Tobie zależy na tych komentarzach to i ja dodam coś od siebie :)
Zacząłem to czytać od początku, jednak po pewnym czasie mi się nie chciało (zbyt dużo spraw na łbie). Jednak teraz się nudziłem i ogarnąłem wszystkie, które odpuściłem (od ósmego rozdziału). No i wszystko przeczytałem 'jednym tchem'.. Wielki szacun za to co piszesz, masz dziewczyno talent! Zajebiście się czyta, kawał naprawdę dobrej roboty! Jak każdy facet zbytnio nie wiem jak napisać, że jest zajebiście, więc jakoś bez słów muszę to Tobie przekazać, a Ty musisz to "złapać" :)
Pozdrawiam. :)
mokrzy od stóp do głów nie tracimy nadziei.
Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. Po udanych dziesięciu dniach laby ekipa towarzystwo wróciło do Polski. Żużlowcy zajęli się przygotowaniami do sezonu, a Nikola przygotowaniami do matury. Wszystko szło sprawnie. Tak mijały im kolejne dni i tygodnie. W końcu nadszedł długo wyczekiwany sezon.
Oczywiście pogoda musiała pokrzyżować plany, dlatego pierwszy mecz Unia Leszno miała odjechać w Tarnowie.
***
- No proszę, zgódź się!
- Przemek, jeśli o mnie chodzi, to nie ma problemu. Ale dobrze wiesz, że moi rodzice za nic się nie zgodzą.
- Przecież z nimi pogadam! Pamiętasz jak było z Hiszpanią? Jakoś przekonałem Twojego tatę.
- Ale przecież moja mama...
- Tak, wiem. Wiem, że mnie nie znosi. Ale to tylko jeden dzień, musi się zgodzić.
Oczywiście Nikola pozwolenia na wyjazd nie dostała. To znaczy, pan Tomasz się zgodził, ale to Pani ewa była na nie. Skończyło się na sprzeczce matki z córką, przez co panie od kilku dni ze sobą nie rozmawiały.
Był czwartek, za kilka dni miało odbyć się zakończenie roku szkolnego dla maturzystów, więc w szkole były już całkowite luzy. Zadzwonił budzik, więc dziewiętnastolatka wstała, poszła do łazienki, przebrała się. Następnie zeszła na dół, jednak tam nikogo nie zastała, gdyż rodzice byli już w pracy, a Adam pojechał z Tobiaszem do Tarnowa, gdzie o 17 miał się odbyć zaległy mecz. Nikoli było smutno, że nie będzie mogła być z ukochaną drużyną. Była wściekła na matkę, że wciąż traktuje ją jak pięciolatkę.
Właśnie przygotowywała sobie śniadanie do szkoły, gdy usłyszała dzwonek do drzwi.
- Przemek? A co ty tu robisz? Nie powinieneś być już w drodze do Tarnowa? - spytała.
- Powinienem. No i jak się spóźnię na mecz to będzie twoja wina.
- Jak moja? Niby dlaczego?
- Bo tu jeszcze stoisz! Spakuj się szybko i ruszamy.
- Do Tarnowa? Śmieszny jesteś. Przecież moja "ukochana mamusia" się nie zgodziła.
- Mówiłem Ci już kiedyś, że posiadam urok osobisty? Zgodziła się, więc jak za 5 minut nie będziesz gotowa, to jadę sam!
- Jeeeeeesteś najlepszy, wiesz? - krzyknęła ucieszona, dała chłopakowi buziaka w policzek i pobiegła na górę po rzeczy.
- Wiem, wiem! - krzyknął za nią żużlowiec. Czekała ich prawie pięciogodzinna podróż, więc Nikola przebrała się w wygodniejsze ciuchy, a zestaw na mecz wrzuciła do torby. 15 minut później byli już w drodze do Tarnowa.
Droga minęła im dosyć szybko, ciągle byli zajęci rozmową. Gdy w końcu dojechali, Nikola się przebrała i wyszła z busa przywitać się z resztą drużyny. Następnie poszła przywitać się z Maćkiem, który przedstawił ją Martinowi Vaculikowi i Kacprowi Gomólskiemu. Potem wróciła do boksu Pawlickiego, życzyła mu powodzenia i udała się na trybuny. W końcu zaczęła się prezentacja, po której zawodnicy wyjechali do pierwszego biegu. Mecz był ciekawy, na torze było mnóstwo mijanek i walki, jednak niestety spotkanie zakończyło się wynikiem 53:37. W drużynie gości z pewnością zawiódł Przemek, który przywiózł tylko 5 oczek. Kibice spodziewali się lepszego wyniku kapitana ich ukochanej drużyny. Ale zawiódł również Kenneth Bjerre czy Fredrik Lindgren.
Po zakończonym meczu Nikola wróciła do parku maszyn, skierowała się w stronę boksu Przemka, który siedział sam, rękami podpieram spuszczoną głowę. Dziewczyna usiadła obok niego i położyła rękę na jego ramieniu.
- Następnym razem będzie lepiej. - powiedziała. Przemek nie odpowiedział, po chwili wstał, wziął swoje rzeczy i udał się w stronę szatni.
Całą drogę powrotną jechali w ciszy, nikt się nie odzywał. Nikola zauważyła, że Przemek myślami jest zupełnie gdzie indziej, więc nie chciała mu przeszkadzać i być natrętna. Wiedziała, że jeśli będzie chciał pogadać, to to uczyni.
Jednak po kilku dniach dziewczynę zaczęło niepokoić jego zachowanie. W ogóle do niej się nie odzywał, nie dzwonił, a gdy ona do niego dzwoniła, nie odbierał, a gdy już usłyszała w słuchawce jego głos, tłumaczył się, że akurat nie może rozmawiać i oddzwoni później. Oczywiście nie oddzwaniał. Jednak nie miała czasu na zaprzątanie sobie tym głowy, miała zbyt dużo nauki. Miała nadzieję, że to tylko głupie przeczucie.
***
- Halo? - odebrała, gdy zobaczyła na ekranie komórki zdjęcie Piotrka.
- Cześć Nikola. Masz chwilę?
- Tak, jasne. Stało się coś?
- No właśnie nie wiem. Rozmawiałaś może ostatnio z Przemkiem?
- Nie, a dlaczego? Ostatni raz gadałam z nim w Tarnowie. Potem jakby zaczął mnie unikać.
- Nie tylko Ciebie. W domu z nikim nie rozmawia, jest taki jakiś nieobecny. Myślałem, że może wiesz co się dzieję, że Tobie coś powiedział.
- No niestety, ja nic nie wiem.
- A może mogłabyś z nim pogadać? Bo martwimy się o niego z rodzicami. Całymi dniami przesiaduje na ranczo albo zamyka się w swoim pokoju. A wszystko zaczęło się po meczu w Tarnowie.
- Mogę spróbować, ale nie wiem czy cokolwiek od niego wyciągnę, więc niczego nie obiecuję.
- Jesteś wielka. Dzięki.
- Gdzie go teraz znajdę?
- Pewnie jest na ranczo. Wiesz gdzie to jest?
- No nie bardzo.
- To poczekaj. Przyjedziemy po Ciebie z tatą za dziesięć minut. Pa!
- No pa. - rozłączyła się i poszła się przebrać. Tak jak zapowiedział Piotrek, po dziesięciu minutach pod dom Kaczmarków podjechał samochód Pawlickich. Nikola weszła do środka i przywitała się z panem Piotrem i jego młodszym synem. Podwieźli ją na ranczo i wytłumaczyli jak dalej dojść. Pożegnała się z nimi, oni odjechali, a Nikola poszła we wskazane miejsce. Tak jak oni przeczuwali, Przemek siedział na ławce, nad małym jeziorkiem. Usiadła obok niego i oparła głowę na jego ramieniu.
- Martwię się o Ciebie. - powiedziała.
- Przecież nic się nie dzieje. - odpowiedział.
- To dlaczego tak się zachowujesz? Unikasz mnie, rodziców, Piotrka.
- Po prostu chcę pobyć trochę sam i przemyśleć sobie kilka spraw.
- Chodzi o mecz w Tarnowie? Przemek nie wymagaj od siebie nie wiadomo czego.
- Jestem kapitanem, więc powinienem poprowadzić drużynę do zwycięstwa, być dla nich wzorem. A ja już zawiodłem.
- Przecież to był dopiero pierwszy mecz. Jeszcze im pokażesz na co cię stać.
- Tak, łatwo Ci mówić. W domu ciągle rozmawiano tych ośmiu punktach, które przywiózł Piter. We mnie nikt już nie wierzy. Nie mam dla kogo jeździsz i cieszyć się z wygranych.
- Oj, przestań. Ja zawsze jestem z Tobą I nie mów, że nie masz dla kogo jeździć, bo tym łamiesz mi serce. - powiedziała. Przemek spojrzał na nią pytająco, a ona uśmiechnęła się i przybliżyła swoją twarz do niego. Delikatnie musnęła jego usta. Spojrzała nieśmiało na żużlowca. On również się uśmiechnął i po chwili złączył ich usta już w odważniejszym pocałunku.
- Przepraszam, że musiałeś tak długo czekać. - wyszeptała.
- Najważniejsze, że było warto. - odpowiedział, a na jego twarzy w końcu pojawił się uśmiech.
www.myown-lifee.blogspot.com
a teraz czas na zdjęcia!!! Dla pierwszych trzech osób, które skomentują i w komentarzu podadzą imię i nazwisko ulubionego żużlowca, dodam zdjęcie w następnym rozdziale.
Darcy Ward dla osoby, która się nie podpisała.
Sasza dla Karoliny ;)
Dziękuję za miłe komentarze, a w szczególności chciałam podpisać pewnej osoby, niestety nie ta osóbka płci męskiej się nie podpisała. Pozwól, że wkleję tu Twój komentarz.
Skoro tak Tobie zależy na tych komentarzach to i ja dodam coś od siebie :)
Zacząłem to czytać od początku, jednak po pewnym czasie mi się nie chciało (zbyt dużo spraw na łbie). Jednak teraz się nudziłem i ogarnąłem wszystkie, które odpuściłem (od ósmego rozdziału). No i wszystko przeczytałem 'jednym tchem'.. Wielki szacun za to co piszesz, masz dziewczyno talent! Zajebiście się czyta, kawał naprawdę dobrej roboty! Jak każdy facet zbytnio nie wiem jak napisać, że jest zajebiście, więc jakoś bez słów muszę to Tobie przekazać, a Ty musisz to "złapać" :)
Pozdrawiam. :)
Ty przekazałeś bez słów, a ja to "złapałam". Jest mi niezmiernie miło. Dziękuję Ci za miłe słowa. Dziękuję również wszystkim komentującym. Nawet nie wiecie ile dla mnie znaczy te parę słów. DZIĘKUJĘ !!
poniedziałek, 10 czerwca 2013
SIXTEEN
I have loved you for a thousand years,
I will love you for a thousand more.
I will love you for a thousand more.
Rozpoczęłam pisać nowe opowiadanie. Znajdziecie je pod adresem www.myown-lifee.blogspot.com. Pojawili się już bohaterowie, a jeszcze dzisiaj ukaże się pierwszy rozdział ;)
Dla pierwszych trzech osób, które skomentują i w komentarzu podadzą imię i nazwisko ulubionego żużlowca, dodam zdjęcie w następnym rozdziale.
MIŁEGO CZYTANIA!
- Bienvenida Valencia! - krzyknął Janowski wychodząc z samolotu. Reszta towarzystwa spojrzała na niego dziwnym wzrokiem. - No co? Szybki kurs hiszpańskiego na coś się przydał. Nie patrzcie tak na mnie.
Razem udali się do hotelu, w którym mieli zarezerwowane pokoje. Każdy odebrał klucz, jeden pokój zajmowali bracia Pawliccy i Dudek, drugi Janowski z Zengotą, a trzeci Nikola. Rozeszli się i poszli się rozpakować.
Nikola weszła do swojego pokoju, wyjęła komórkę z torby i zadzwoniła do rodziców z informacją, że są już na miejscu. Cali i zdrowi. Rozpakowała swoje rzeczy, poszła pod prysznic i się przebrała. Hiszpania wydaje się być ciepłym krajem, jednak w lutym temperatura nie osiąga więcej niż 20 stopni. Po wszystkim usiadła na łóżku i zaczęła czytać książkę. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi. Do pokoju weszli chłopcy.
- No zbieraj się. - powiedział Przemek.
- Ale co, gdzie, jak? - spytała.
- No na miasto lecimy! Chodź! Trzeba pozwiedzać. - oznajmił i razem wyszli do miasta.
Najpierw poszli pod katedrę, tam zwiedzili również słynną ośmioboczną dzwonnicę, a następnie czas spędzili w ogrodzie botanicznym. Później poszli na plażę. Wszędzie robili sobie mnóstwo zdjęć, które od razu lądowały na facebooku, instagramie i twitterze. W końcu zmęczeni wrócili do hotelu. Od razu udali się do pokoju Zengoty i Janowskiego.
- To co? Lecimy do jakiegoś klubu wieczorem? - zaproponował Dudek.
- Dobry pomysł! - krzyknął Zengota.
- Ja odpadam. - powiedziała Nikola.
- A to czemu?
- Bo nie mogę...
- Dlaczego niby?
- Dobra to co powiecie żeby urządzić jakąś kameralną imprezkę tutaj? - zaproponował Przemek.
- No ale tu nie będzie żadnych dziewczyn. - odezwał się Janowski, a starszy Pawlicki spojrzał na niego znacząco. - Dobra, mi pasuje. Urządzimy imprezkę tutaj. - dodał. Wszyscy przystanęli na ten pomysł, a następnie się rozeszli, by rozpocząć przygotowania.
Nikola z Przemkiem miała zająć się jedzeniem, więc najpierw poszli do sklepu, a potem razem przygotowywali korki, hamburgery i tak dalej, nasypali do misek chipsów. Oczywiście nie obyło się bez wygłupów. Z Przemkiem po prostu nie da się nudzić.
Następnie Kaczmarek poszła do swojego pokoju, wykąpała się, a potem przebrała, zrobiła lekki makijaż i rozpuściła włosy. Równo o 21 poszła do pokoju Janowskiego i Zengoty, tam spotkała również Pawlickich i Dudka. Muzyką zajął się Piotrek, puścił jakieś szybkie kawałki. Jako pierwszy na "parkiet" wyszedł Grzesiek, a za nim Patryk i Maciek. W końcu Piter puścił jakąś wolną piosenkę.
- Mogę prosić do tańca? - Nikola ujrzała nad sobą Przemka.
- Emm no okej. Mam nadzieję, że wiesz, że ja nie potrafię tańczyć. - odpowiedziała.
- Wiem, że potrafisz. - pociągnął ją za rękę, przybliżył się do niej, położył ręce na biodrach, a ona zarzuciła swoje na jego szyję. Wolno kołysali się w rytm piosenki, patrząc sobie głęboko w oczy.
- Jesteś niesamowita, wiesz? - odezwał się Przemek. Dziewczyna jednak nie odpowiedziała. Zamknęła oczy i przeżywała tę magiczną chwilę. Gdy zabrzmiały ostatnie takty piosenki otworzyła je i zgodnie z tekstem zaśpiewała końcówkę: "I have loved you for a thousand years, I will love you for a thousand more." Przemek uśmiechnął się i złożył delikatnego buziaka na jej policzku. Ona odwzajemniła uśmiech.
Następnego dnia Nikolę obudziły jakieś wrzaski dobiegające z sąsiedniego pokoju. Próbowała wszystkich sposobów, by tylko móc ponownie zasnąć, ale było za głośno. Wściekła wstała i poszła do pokoju obok.
- Czego się drzecie? - spytała. Bracia Pawliccy spojrzeli na nią.
- Aż tak to słychać? - spytał Piter.
- Tak! Nawet nie dacie się człowiekowi wyspać. O co się tym razem kłócicie?
- Bo ten idiota spakował MOJĄ koszulkę i twierdzi, że to jego. - powiedział Przemek.
- Bo to jest MOJA koszulka! Przecież mama mi ją na święta kupiła!
- Haha no jasne, mama mi ją kupiła na ostatnie urodziny!
- Przestańcie! - krzyknęła Nikola. - Kłócicie się o koszulkę? O 7 rano? Ile wy macie lat? 5? Współczuję Waszym rodzicom... I zamknąć mordeczki, bo niektórzy chcą jeszcze pospać. - dodała i skierowała się w stronę drzwi.
- Ty, Nikola! Ładna piżamka! - krzyknął Piter za koleżanką i powrócił do dyskusji z bratem.
Kaczmarek wróciła do swojego pokoju i położyła się na łóżku. Od razu zasnęła.
Przemek dokończył swoją kłótnię z bratem, którą wygrał. Znowu wyszło na jego. Z uśmiechem na ustach poszedł pod prysznic, przebrał się i udał na śniadanie, po czym wrócił do swojego pokoju. Spojrzał na zegarek, była 10.30. Postanowił pójść odwiedzić Nikolę. Zdziwił się, że gdy wszedł do jej pokoju, ona spała. Podszedł bliżej, chwilę później leżał już na łóżku, obok niej. Uśmiechnął się pod nosem, spała tak słodko. Lekko pocałował ją w czoło, na co ona zmarszczyła nos i otworzyła oczy. Myślał, że będzie zdziwiona tym, że on leży obok niej, jednak ona się uśmiechnęła.
- Dzień dobry. - powiedział.
- Dzień dobry. - odpowiedziała.
- Przepraszam, że Cię obudziliśmy przedtem.
- Spoko, ważne, że teraz była o wiele przyjemniejsza pobudka. Która godzina?
- 10.30. Nie wiem jak można tak długo spać.
- No u mnie to akurat wczesna godzina.
- Taki śpioch z Ciebie.
- Dobra, trzeba wstawać. - odpowiedziała i od razu to uczyniła, chłopak został na łóżku. Nikola wzięła kosmetyczkę i poszła do łazienki. Gdy się wykąpała, owinęła się ręcznikiem i wróciła do pokoju. Nie spodziewała się, że Przemek tam wciąż będzie. Czuła jak robi się cała czerwona.
- Takie widoki z samego rana? Czyli, że dzień mogę zaliczyć do udanych. - uśmiechnął się.
- I czego suszysz te twoje ząbki?
- Taki piękny widoczek to jak mógłbym się nie uśmiechać?
- Oj, weź się. - powiedziała i rzuciła w niego torebką, która jako pierwsza wpadła jej w ręce.
- Pożałujesz tego. - krzyknął i zaczął ją gonić po całym pokoju. Gdy ją w końcu złapał, podniósł i zaniósł na łóżko. Nachylił się nad nią i spojrzał w oczy. Wiedział, co ma robić. Odgarnął kosmyk włosów z jej głowy i powoli zaczął przybliżać swoją twarz.
- No tu jesteś! - krzyknął Maciek, który wszedł do pokoju dziewczyny, na co od razu odsunęli się od siebie. - Oj przepraszam, przeszkodziłem w czymś? - dodał.
- Nie no coś ty. Co się stało? - odezwała się Nikola.
- Idziemy z chłopakami na basen, dołączycie się?
- Tak, jasne! Dajcie mi 10 minut!
- Spoko, a mogę spytać czemu jesteś w samym ręczniku?
- Spytać możesz. - puściła mu oczko.
- Dobra dobra. Już nic nie mówię. Widzimy się za 10 minut na dole. Przemek idziesz też?
- Tak. - odpowiedział Pawlicki i wyszedł razem z Janowskim.
I znowu mu przerwano. Już było tak blisko, widział, że ona też tego chce. A może tylko mu się wydawało?
wtorek, 4 czerwca 2013
FIFTEEN
najgorsze są chwile , gdy przestajesz być silna. kiedy
rozumiesz , że nie masz szans zwyciężyć , chociaż do tej
pory byłaś przekonana , że Ci się uda, gdy siedząc na
parapecie z kubkiem kakao w ręku , patrząc na płatki
śniegu delikatnie uderzające w okno zdajesz sobie sprawę ,
że nie masz nic , gdy każda piosenka przypomina Ci o tym ,
że do niczego nie dążysz .
najgorsze są chwile , kiedy wolisz umrzeć , niż żyć.
Czujesz coś do Przemka?
- Yyy...tak. Chyba tak.
- To dlaczego mu o tym nie powiedziałaś?
- Powiedziałam, ale dałam do zrozumienia, że musi jeszcze poczekać. Gdybym teraz się z nim związała, to czułabym się tak, jakbym zdradzała Mateusza.
- Oj, siostra. Uparta jak tata. Sama musisz zdecydować, czego chcesz. Trzymam za Ciebie kciuki. - powiedział i wyszedł z pokoju.
- Yyy...tak. Chyba tak.
- To dlaczego mu o tym nie powiedziałaś?
- Powiedziałam, ale dałam do zrozumienia, że musi jeszcze poczekać. Gdybym teraz się z nim związała, to czułabym się tak, jakbym zdradzała Mateusza.
- Oj, siostra. Uparta jak tata. Sama musisz zdecydować, czego chcesz. Trzymam za Ciebie kciuki. - powiedział i wyszedł z pokoju.
*kilka tygodni później*
Nikola nie rozmawiała z Przemkiem od Nowego Roku. Postanowiła, że ona pierwsza ręki nie wyciągnie, przecież nic nie zrobiła. Był początek lutego, za kilka dni miały zacząć się ferie zimowe, a co się z tym wiąże, generalne przygotowania do matury, która zbliżała się wielkimi krokami.
Nikola siedziała na jednej z lekcji obok Oliwiera. Były to nudne i luźne zajęcia, więc spokojnie mogli pogadać. Chłopak miał nadzieję, że Nikola w końcu opowie, co było powodem jej kłótni z żużlowcem.
- Koniecznie musimy rozmawiać o tym teraz? - spytała.
- I tak się nudzisz. Nie rozumiem czemu ciągle unikasz tego tematu.
- Oj dobra. Przemek powiedział mi, że coś do mnie czuje.
- No i co?
- Co i co?
- Przemka poznałem na Twojej imprezie urodzinowej. Tylko wtedy z nim rozmawiałem. Każdy głupi by zauważył, że on chce czegoś więcej niż tylko przyjaźni.
- To wygląda na to, że jestem głupia, bo ja niczego nie zauważyłam.
- Oj, młoda. A ty coś do niego czujesz?
- Nie wiem, chyba tak. Ale to za wcześnie.
- Minęły cztery miesiące.
- No właśnie.
- Ale wiesz, że nie możesz żyć tylko przeszłością?
- Zgadaliście się z Adamem czy co? On mi też to ciągle powtarza.
- A Przemek się odzywał od tego czasu?
- Tak, dzwonił, pisał.
- I?
- No nic. Nie odbierałam, a smsy były typu "musimy pogadać", "odbierz proszę".
- Chyba nigdy nie zrozumiem dziewczyn. Coś niby do niego czujesz, ale pogadać z nim nie chcesz.
- Nie, że nie chcę...Nie wiem co mu powiedzieć. Dobra, daj mi już spokój. Powiedz lepiej jak tam Twoje sprawy sercowe?
- Nie mam czasu na miłość. Matura się zbliża. - uśmiechnął się.
- Hahaha...
- Nikola, odpowiesz w końcu na pytanie?! - usłyszeli głos nauczycielki, która patrzyła na nich wrogim wzrokiem.
- Cholera. - powiedziała cicho do przyjaciela.
Ostatnią lekcją było wychowanie fizyczne. Nikola lubiła ten przedmiot, mogła się trochę poruszać i pograć w gry zespołowe. Po zajęciach poszła pod prysznic, zdjęła strój na wf i się przebrała. Wzięła torbę i wyszła ze szkoły. Włożyła do uszu słuchawki i szła przed siebie. Nagle na szkolnym parkingu zobaczyła znajomy samochód i chłopaka, który się o niego opierał. Gdy Przemek zobaczył dziewczynę, pomachał jej i szedł w jej stronę.
- Cześć. - przywitał się, gdy podszedł do Nikoli.
- Hej. - odpowiedziała.
- Masz może chwilkę? Zapraszam na kawę i ciasteczko. - zaproponował. Nikola chwilę się zastanawiała, ale w końcu się zgodziła. Poszli do najbliższej kawiarni i złożyli zamówienie.
- O czym chciałeś pogadać?
- Na pewno się domyślasz o co mi chodzi. Chciałem przeprosić. Zachowałem się jak skończony idiota. Powinienem Cię wysłuchać.
- Powinieneś, ale tego nie zrobiłeś.
- Bo nie mogłem pogodzić się z myślą, że Ty...że przez to wyznanie mogę Cię stracić.
- Przemek, to nie tak, że nic do Ciebie nie czuję, bo to nie prawda. Ale po prostu nie jestem jeszcze gotowa. Jesteś dla mnie ważny i też nie chcę Cię stracić, dlatego proszę, abyśmy na razie zostali przyjaciółmi.
- Jakoś sobie poradzę. - uśmiechnął się. - Więc między nami wszystko ok?
- Tak. - odpowiedziała i również się uśmiechnęła.
- Świetnie, cieszę się. I mam dla Ciebie propozycję. Nie do odrzucenia.
- Mam się bać?
- Nie. Raczej nie. Chcemy się wybrać z chłopakami do Hiszpanii na kilka dni. I oczywiście Ty jedziesz z nami.
- Że co? Nie ma mowy. Nie mam kasy. Mam szkołę i maturę. Nie dam rady.
- Ale za kilka dni masz ferie. Dwa tygodnie wolnego, więc tydzień spędzisz z nami. No proszę.
- To nie zmienia faktu, że mnie na razie nie stać na taki wyjazd.
- Bilet już jest kupiony, to taki prezent od chłopaków i ode mnie.
- Żartujesz? Nie mogę nawet tego przyjąć!
- Musisz, nie masz innego wyjścia. Będą niepocieszeni. I ja również. Wylatujemy w sobotę.
- Jesteście niemożliwi.
- Za to nas kochasz. - puścił jej oczko.
- Dobra, ale nie obiecuję, że moi rodzice się zgodzą.
- Możemy to załatwić. Chodź. - powiedział, zapłacił za deser i udali się do domu Kaczmarków. Gdy weszli, Nikola poprosiła rodziców, by przyszli do kuchni. Pani Ewa nie ucieszyła się na widok Pawlickiego, którego nie za bardzo lubiła.
- O co chodzi? - spytał pan Tomasz.
- Chciałbym zabrać Nikolę na kilka dni do Hiszpanii. Oczywiście jeśli państwo się zgodzicie.
- Nie ma mowy. - odpowiedziała pani Ewa. - Nie pojedziecie sami do obcego kraju.
- Nie pojedziemy sami, bo jedzie jeszcze z nami mój brat i kilku znajomych.
- Nie znam ich. Wykluczone.
- Mamo, ale ja ich znam. Przecież jestem już pełnoletnia.
- A kto dokładnie ma jechać? - spytał pan Tomasz.
- Ja, mój brat Piotrek, Patryk Dudek, Maciek Janowski i Grzegorz Zengota. - odpowiedział Przemek.
- Więc jeśli o mnie chodzi, to się zgadzam.
- Słucham?! - krzyknęła mama Nikoli.
- No co? Znam ojca chłopaków, znam Patryka i jego tatę Sławka. To porządni ludzie, więc wiem, że mogę im zaufać.
- Oj mamo zgódź się!
- Nie. I koniec tematu.
- Świetnie. Dziękuję Ci bardzo! - krzyknęła Nikola i pobiegła na górę do swojego pokoju. Przemek przeprosił rodziców dziewczyny i za nią poszedł. Usiadł obok niej na łóżku.
- Wiedziałam, że tak będzie. To by było zbyt piękne.
- Może jeszcze się nad tym zastanowi?
- Może tata ją przekona. Oby. - powiedziała i położyła głowę na jego ramieniu. Przemek był szczęśliwy, że znów ma ją przy sobie. Siedzieli tak jakieś dwadzieścia minut, gdy usłyszeli pukanie do drzwi. Do pokoju wszedł pan Tomasz.
- Możesz się pakować. Mama się zgodziła. - powiedział z bananem na twarzy. Gdy Nikola to usłyszała, zerwała się z łóżka i rzuciła się w objęcia ojca.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - krzyknęła.
"Cały tydzień tylko z nią" pomyślał Przemek i od razu pojawił się uśmiech na jego twarzy, a w gdzieś w środku pojawiła się iskierka nadziei.
Kochani, w planach mam rozpoczęcie nowego opowiadania, tylko nie mam pomysłów na osoby. Kto według was powinien być bohaterem? Który żużlowiec? Z boku znajduje się ankieta i prosiłabym o oddawanie głosów! ;)
Pozdrawiam! ;)
Nikola siedziała na jednej z lekcji obok Oliwiera. Były to nudne i luźne zajęcia, więc spokojnie mogli pogadać. Chłopak miał nadzieję, że Nikola w końcu opowie, co było powodem jej kłótni z żużlowcem.
- Koniecznie musimy rozmawiać o tym teraz? - spytała.
- I tak się nudzisz. Nie rozumiem czemu ciągle unikasz tego tematu.
- Oj dobra. Przemek powiedział mi, że coś do mnie czuje.
- No i co?
- Co i co?
- Przemka poznałem na Twojej imprezie urodzinowej. Tylko wtedy z nim rozmawiałem. Każdy głupi by zauważył, że on chce czegoś więcej niż tylko przyjaźni.
- To wygląda na to, że jestem głupia, bo ja niczego nie zauważyłam.
- Oj, młoda. A ty coś do niego czujesz?
- Nie wiem, chyba tak. Ale to za wcześnie.
- Minęły cztery miesiące.
- No właśnie.
- Ale wiesz, że nie możesz żyć tylko przeszłością?
- Zgadaliście się z Adamem czy co? On mi też to ciągle powtarza.
- A Przemek się odzywał od tego czasu?
- Tak, dzwonił, pisał.
- I?
- No nic. Nie odbierałam, a smsy były typu "musimy pogadać", "odbierz proszę".
- Chyba nigdy nie zrozumiem dziewczyn. Coś niby do niego czujesz, ale pogadać z nim nie chcesz.
- Nie, że nie chcę...Nie wiem co mu powiedzieć. Dobra, daj mi już spokój. Powiedz lepiej jak tam Twoje sprawy sercowe?
- Nie mam czasu na miłość. Matura się zbliża. - uśmiechnął się.
- Hahaha...
- Nikola, odpowiesz w końcu na pytanie?! - usłyszeli głos nauczycielki, która patrzyła na nich wrogim wzrokiem.
- Cholera. - powiedziała cicho do przyjaciela.
Ostatnią lekcją było wychowanie fizyczne. Nikola lubiła ten przedmiot, mogła się trochę poruszać i pograć w gry zespołowe. Po zajęciach poszła pod prysznic, zdjęła strój na wf i się przebrała. Wzięła torbę i wyszła ze szkoły. Włożyła do uszu słuchawki i szła przed siebie. Nagle na szkolnym parkingu zobaczyła znajomy samochód i chłopaka, który się o niego opierał. Gdy Przemek zobaczył dziewczynę, pomachał jej i szedł w jej stronę.
- Cześć. - przywitał się, gdy podszedł do Nikoli.
- Hej. - odpowiedziała.
- Masz może chwilkę? Zapraszam na kawę i ciasteczko. - zaproponował. Nikola chwilę się zastanawiała, ale w końcu się zgodziła. Poszli do najbliższej kawiarni i złożyli zamówienie.
- O czym chciałeś pogadać?
- Na pewno się domyślasz o co mi chodzi. Chciałem przeprosić. Zachowałem się jak skończony idiota. Powinienem Cię wysłuchać.
- Powinieneś, ale tego nie zrobiłeś.
- Bo nie mogłem pogodzić się z myślą, że Ty...że przez to wyznanie mogę Cię stracić.
- Przemek, to nie tak, że nic do Ciebie nie czuję, bo to nie prawda. Ale po prostu nie jestem jeszcze gotowa. Jesteś dla mnie ważny i też nie chcę Cię stracić, dlatego proszę, abyśmy na razie zostali przyjaciółmi.
- Jakoś sobie poradzę. - uśmiechnął się. - Więc między nami wszystko ok?
- Tak. - odpowiedziała i również się uśmiechnęła.
- Świetnie, cieszę się. I mam dla Ciebie propozycję. Nie do odrzucenia.
- Mam się bać?
- Nie. Raczej nie. Chcemy się wybrać z chłopakami do Hiszpanii na kilka dni. I oczywiście Ty jedziesz z nami.
- Że co? Nie ma mowy. Nie mam kasy. Mam szkołę i maturę. Nie dam rady.
- Ale za kilka dni masz ferie. Dwa tygodnie wolnego, więc tydzień spędzisz z nami. No proszę.
- To nie zmienia faktu, że mnie na razie nie stać na taki wyjazd.
- Bilet już jest kupiony, to taki prezent od chłopaków i ode mnie.
- Żartujesz? Nie mogę nawet tego przyjąć!
- Musisz, nie masz innego wyjścia. Będą niepocieszeni. I ja również. Wylatujemy w sobotę.
- Jesteście niemożliwi.
- Za to nas kochasz. - puścił jej oczko.
- Dobra, ale nie obiecuję, że moi rodzice się zgodzą.
- Możemy to załatwić. Chodź. - powiedział, zapłacił za deser i udali się do domu Kaczmarków. Gdy weszli, Nikola poprosiła rodziców, by przyszli do kuchni. Pani Ewa nie ucieszyła się na widok Pawlickiego, którego nie za bardzo lubiła.
- O co chodzi? - spytał pan Tomasz.
- Chciałbym zabrać Nikolę na kilka dni do Hiszpanii. Oczywiście jeśli państwo się zgodzicie.
- Nie ma mowy. - odpowiedziała pani Ewa. - Nie pojedziecie sami do obcego kraju.
- Nie pojedziemy sami, bo jedzie jeszcze z nami mój brat i kilku znajomych.
- Nie znam ich. Wykluczone.
- Mamo, ale ja ich znam. Przecież jestem już pełnoletnia.
- A kto dokładnie ma jechać? - spytał pan Tomasz.
- Ja, mój brat Piotrek, Patryk Dudek, Maciek Janowski i Grzegorz Zengota. - odpowiedział Przemek.
- Więc jeśli o mnie chodzi, to się zgadzam.
- Słucham?! - krzyknęła mama Nikoli.
- No co? Znam ojca chłopaków, znam Patryka i jego tatę Sławka. To porządni ludzie, więc wiem, że mogę im zaufać.
- Oj mamo zgódź się!
- Nie. I koniec tematu.
- Świetnie. Dziękuję Ci bardzo! - krzyknęła Nikola i pobiegła na górę do swojego pokoju. Przemek przeprosił rodziców dziewczyny i za nią poszedł. Usiadł obok niej na łóżku.
- Wiedziałam, że tak będzie. To by było zbyt piękne.
- Może jeszcze się nad tym zastanowi?
- Może tata ją przekona. Oby. - powiedziała i położyła głowę na jego ramieniu. Przemek był szczęśliwy, że znów ma ją przy sobie. Siedzieli tak jakieś dwadzieścia minut, gdy usłyszeli pukanie do drzwi. Do pokoju wszedł pan Tomasz.
- Możesz się pakować. Mama się zgodziła. - powiedział z bananem na twarzy. Gdy Nikola to usłyszała, zerwała się z łóżka i rzuciła się w objęcia ojca.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - krzyknęła.
"Cały tydzień tylko z nią" pomyślał Przemek i od razu pojawił się uśmiech na jego twarzy, a w gdzieś w środku pojawiła się iskierka nadziei.
Kochani, w planach mam rozpoczęcie nowego opowiadania, tylko nie mam pomysłów na osoby. Kto według was powinien być bohaterem? Który żużlowiec? Z boku znajduje się ankieta i prosiłabym o oddawanie głosów! ;)
Pozdrawiam! ;)
poniedziałek, 3 czerwca 2013
FOURTEEN
Czasem, gdy człowiek chce zrobić coś ryzykownego, mówi
sobie: 'I tak nie mam nic do stracenia'. A potem ku jego
rozpaczy okazuje się, że jednak coś czego się nie ma, też
można stracić. I wtedy jest się na minusie - moralnym,
emocjonalnym i psychicznym. Oto gorzka życiowa prawda -
zawsze może być gorzej.
Nikola otworzyła oczy i rozejrzała się po pokoju. Chłopcy spali jak dzieci. Ona miała to szczęście i spała na łóżku, obok Przemka, Piotrka i Maćka. Reszta na podłodze. Wstała najciszej jak tylko potrafiła, wzięła swoją torbę i wyszła z pokoju. Poszła do łazienki, która znajdowała się na dole. Tam umyła się i przebrała, a następnie poszła do kuchni, gdzie postanowiła przygotować chłopakom śniadanie, chociaż była godzina 14. Otworzyła lodówkę i wyjęła potrzebne produkty. Wyjęła patelnię i zaczęła robić naleśniki.
- Mmm ale pięknie pachnie. - usłyszała głos Patryka, który wszedł do kuchni.
- Ale mnie przestraszyłeś. Zrobiłam naleśniki, chcesz? - spytała.
- Jeszcze się pytasz? - Nikola nie odpowiedziała, tylko nałożyła na talerz jedzenie i podała koledze. - A ty nie jesz?
- Nie, już zjadłam. Ale mogę Ci potowarzyszyć.
- Było by miło. - uśmiechnął się. - Dobrze, że nie piłaś wczoraj. Przynajmniej nie masz takiego kaca jak my. W ogóle alkoholu nie pijesz?
- Kiedyś piłam, ale okazyjnie. Ostatnio dużo działo się w moim życiu i jakoś tak nie mam na to ochoty.
- Zauważyłem, że coś musiało się dziać. I po Twoim zachowaniu wnioskuję, że to coś niedobrego.
- Jakim zachowaniu?
- Jesteś taka jakaś nieobecna, smutna, mało się uśmiechasz. Myślami ciągle jesteś gdzieś indziej... - nie dokończył, bo zauważył, że w oczach dziewczyny zbierają się łzy. Znowu wszystkie wspomnienia wróciły do niej i nie wytrzymała. Przeprosiła Patryka i wybiegła z kuchni potrącając Przemka, który wchodził do pomieszczenia. Dudek wciąż siedział na swoim miejscu, był w szoku, nie rozumiał co takiego powiedział.
- Co jej zrobiłeś? - Przemek zwrócił się do Patryka.
- No właśnie nie wiem. Tylko rozmawialiśmy i nagle ona zaczęła płakać.
- O czym gadaliście?
- No tak ogólnie. Mówiła, że nie pije, bo dużo ostatnio się działo, no i od tego się zaczęło.
- Cholera.
- Co?
- Powiedziała Ci o Mateuszu?
- A kto to? Nie, nic nie mówiła. Nie zdążyła.
- Nieważne. Idę do niej. - odpowiedział, poszedł po kurtkę i wyszedł na dwór gdzie na ławce siedziała skulona Nikola. Usiadł obok niej. Zauważył, że siedzi w krótkim rękawku, więc zdjął wierzchnie nakrycie i ją okrył.
- Przepraszam za Patryka. On o niczym nie wie. - zaczął.
- No przecież wiem, nie jestem na niego zła. Po prostu znowu wszystko wróciło, chciałabym żeby było jak dawniej. A na samą myśl o Mateuszu chce mi się ryczeć.
- Wiem. Ale musisz w końcu zapomnieć.
- Chyba się nie da.
- Nie będzie to łatwe, ale chcę Ci w tym pomóc.
- Ciekawe w jaki sposób. - Przemek nie odpowiedział, tylko chwycił ją za podbródek i przybliżył jej twarz do jego. Delikatnie musnął jej usta, odsunął się i czekał na jej reakcję. Ona wpatrywała się w niego swoimi pięknymi, niebieskimi oczami, w których Przemek widział cały swój świat.
- Przepraszam. - powiedział i spuścił głowę, gdy zauważył, że Nikola nie wie co powiedzieć.
- Przemek... - zaczęła, jednak chłopak jej przerwał.
- Tak, wiem. Nie powinienem. Nie jesteś jeszcze gotowa, nic do mnie nie czujesz. Ale ja już dłużej nie mogę się z tym ukrywać. Nie mogę ukrywać swoich uczuć do Ciebie. Od tamtego dnia, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy pod stadionem, ciągle o Tobie myślę, bałem się, że już Cię nigdy nie spotkam, bo wtedy uciekłaś tak szybko. Byłem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, gdy kilka dni później, znowu przypadkiem, spotkaliśmy się na stadionie. Wiedziałem, że nie mogę pozwolić Ci odejść. Dla Ciebie zerwałem z Kasią, uważam, że jesteśmy dla siebie stworzeni. To dla Ciebie chcę jeździć, chcę byś była ze mną na każdych zawodach, chcę wiedzieć, że zawsze mogę na Ciebie liczyć i co najważniejsze, że mam dla kogo jeździć, że mam kogoś, kto razem ze mną będzie cieszył się z przywiezionych punktów. - gdy skończył, spojrzał na dziewczynę, jednak nie potrafił nic wyczytać z jej twarzy. W końcu chwyciła żużlowca za rękę i zaczęła:
- Przemek, ja też coś do Ciebie czuję. Ale minęło dopiero kilka tygodni od śmierci Mateusza. Nie chcę się na razie wiązać, bo wciąż go kocham, a tym raniłabym Ciebie. A tego nie chcę, bo jesteś dla mnie na prawdę ważny. Traktuję Cię jak przyjaciela, i proszę, żebyś to na razie uszanował. Bo właśnie Ciebie teraz potrzebuję.
- Do czego jestem Ci potrzebny? Masz Adama, Izę, Oliwiera.
- Ale oni nie są Tobą.
- Tak, jasne. Dobra, nieważne. Wracam do domu. Pa.
- Ej no, poczekaj! - krzyknęła za nim, jednak Przemek nawet się nie odwrócił. Wszedł do domu trzaskając drzwiami. Tam spotkał się ze wzrokiem reszty towarzystwa, która już wstała i siedziała w kuchni, jedząc naleśniki. Nic nie mówiąc poszedł na górę, do swojego pokoju.
- A temu co? - spytał Piotrek.
- A bo ja wiem? - odpowiedział Maciek.
- Nikoli nie ma, może się pokłócili? - odezwał się Zengota.
- Pewnie tak, bo wyszli na dwór i dosyć długo ich nie było. - dodał Patryk. W tym momencie do kuchni weszła Nikola ze wściekłą miną. Nie odezwała się, tylko zaczęła zbierać swoje rzeczy, które wrzucała do torby.
- Dzień dobry. - zwrócił się do niej Maciek.
- Hej. - rzuciła w jego stronę.
- Ktoś tu wstał lewą nogą czy tylko mi się wydaje?
- Wydaje Ci się.
- Tak właśnie myślałem. - uśmiechnął się.
- To ja lecę. Dzięki za imprezę. Pa. - powiedziała Nikola i zostawiła żużlowców sam na sam z ich przemyśleniami.
Wszedłem do swojego pokoju i swoje emocje chciałem wyładować na drzwiach, trzaskając nimi. Byłem na siebie wściekły. Na siebie i na Nikolę. Ale przecież to nie jej wina, że nie czuje nic do mnie. Prawda?
Rzuciłem jeszcze kurtką i położyłem się na łóżku, obrałem sobie jakiś punkt na suficie i zacząłem się w niego wpatrywać.
Cholera, czemu jej to powiedziałem? Po co mi to było? Do tego jeszcze tak zareagowałem jak mi powiedziała, że...
Ehh. Idiota ze mnie. Straciłem ją. Przez własną głupotę. Mogłem jej powiedzieć, że rozumiem, że możemy zgadzam się na przyjaźń. Jakoś musiałbym się z tym pogodzić, trudno by było, ale przynajmniej miałbym ją przy sobie, widywałbym ją.
- Ej brat. Co jest? -z rozmyśleń wybudził mnie głos Pitera. Spojrzałem gniewnym wzrokiem w jego stronę i zobaczyłem, że w pokoju jest jeszcze Maciek.
- Powiedziałem jej. - odparłem.
- Serio? No w końcu!
- Ta, w końcu. I ją straciłem!
- Czyli, że ona nic do Ciebie nie czuje?
- Niby coś czuje, ale nie jest jeszcze gotowa na związek, bo wciąż kocha Mateusza.
- No i to jest zrozumiałe. Więc o co jesteś taki wściekły?
- Bo chce żebyśmy na razie zostali przyjaciółmi.
- Dalej nie rozumiem Twojego zachowania. Przemek do cholery. Ile ty masz lat? Myślałeś, że jak jej powiesz co czujesz, to ona Ci wpadnie w ramiona? Nikola nie jest żadną Twoją fanką, nie zadaje się z Tobą tylko dlatego, że jesteś sławnym żużlowcem. Przecież ta dziewczyna kilka tygodni temu straciła swojego chłopaka, z którym była trzy lata! Myślisz, że jest jej łatwo zapomnieć? Przecież to oczywiste, że nie jest gotowa na nowy związek. Jeśli nie chcesz jej stracić na dobre, to musisz ją przeprosić. - powiedział Piotrek i wyszedł. Magic poklepał mnie po ramieniu i poszedł za moim bratem. Kurde, rzadko to robię, ale niestety muszę przyznać Piterowi rację. Czy mówiłem już, że jestem idiotą?
Nikola weszła do domu, przywitała się z rodzicami, złożyła im życzenia noworoczne i poszła do swojego pokoju. Rzuciła się na łóżko i zaczęła rozmyślać. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi, w których zobaczyła Adama.
- Dobrze, że jesteś. - powiedziała.
- Co się stało?
- A skąd wiesz, że coś się stało?
- Po Twojej minie. Znam Cię od osiemnastu lat. Nic przede mną nie ukryjesz.
- Nic nie chcę ukrywać.
- Więc?
- Więc Przemek powiedział mi dzisiaj, że coś do mnie czuje i chce czegoś więcej niż tylko przyjaźni.
- No i co dalej?
- Co dalej? Już skończyłam.
- Ale o co jesteś zła? Przecież o tym wiedziałem już dawno.
- Serio wiedziałeś?
- Serio wiedziałem. I nie tylko ja. Każdy o tym wiedział, kto ma oczy. Przecież to było widać.
- Ja jakoś nie zauważyłam.
- Najwidoczniej jesteś ślepa. Co mu odpowiedziałaś?
- Że nie jestem gotowa na związek. Adam, ja wciąż kocham Mateusza.
- Wiem o tym, ale popatrz na to z drugiej strony. Nie możesz wciąż żyć śmiercią Mateusza. Musisz iść do przodu, zostawić za sobą wydarzenia z przeszłości. Mateusz na pewno pragnął by Twojego szczęścia. Czujesz coś do Przemka?
- Yyy...tak. Chyba tak.
- To dlaczego mu o tym nie powiedziałaś?
- Powiedziałam, ale dałam do zrozumienia, że musi jeszcze poczekać. Gdybym teraz się z nim związała, to czułabym się tak, jakbym zdradzała Mateusza.
- Oj, siostra. Uparta jak tata. Sama musisz zdecydować, czego chcesz. Trzymam za Ciebie kciuki. - powiedział i wyszedł z pokoju.
Kochani, w planach mam rozpoczęcie nowego opowiadania, tylko nie mam pomysłów na osoby. Kto według was powinien być bohaterem? Który żużlowiec? Czekam na propozycje i pozdrawiam!!!
sobie: 'I tak nie mam nic do stracenia'. A potem ku jego
rozpaczy okazuje się, że jednak coś czego się nie ma, też
można stracić. I wtedy jest się na minusie - moralnym,
emocjonalnym i psychicznym. Oto gorzka życiowa prawda -
zawsze może być gorzej.
Nikola otworzyła oczy i rozejrzała się po pokoju. Chłopcy spali jak dzieci. Ona miała to szczęście i spała na łóżku, obok Przemka, Piotrka i Maćka. Reszta na podłodze. Wstała najciszej jak tylko potrafiła, wzięła swoją torbę i wyszła z pokoju. Poszła do łazienki, która znajdowała się na dole. Tam umyła się i przebrała, a następnie poszła do kuchni, gdzie postanowiła przygotować chłopakom śniadanie, chociaż była godzina 14. Otworzyła lodówkę i wyjęła potrzebne produkty. Wyjęła patelnię i zaczęła robić naleśniki.
- Mmm ale pięknie pachnie. - usłyszała głos Patryka, który wszedł do kuchni.
- Ale mnie przestraszyłeś. Zrobiłam naleśniki, chcesz? - spytała.
- Jeszcze się pytasz? - Nikola nie odpowiedziała, tylko nałożyła na talerz jedzenie i podała koledze. - A ty nie jesz?
- Nie, już zjadłam. Ale mogę Ci potowarzyszyć.
- Było by miło. - uśmiechnął się. - Dobrze, że nie piłaś wczoraj. Przynajmniej nie masz takiego kaca jak my. W ogóle alkoholu nie pijesz?
- Kiedyś piłam, ale okazyjnie. Ostatnio dużo działo się w moim życiu i jakoś tak nie mam na to ochoty.
- Zauważyłem, że coś musiało się dziać. I po Twoim zachowaniu wnioskuję, że to coś niedobrego.
- Jakim zachowaniu?
- Jesteś taka jakaś nieobecna, smutna, mało się uśmiechasz. Myślami ciągle jesteś gdzieś indziej... - nie dokończył, bo zauważył, że w oczach dziewczyny zbierają się łzy. Znowu wszystkie wspomnienia wróciły do niej i nie wytrzymała. Przeprosiła Patryka i wybiegła z kuchni potrącając Przemka, który wchodził do pomieszczenia. Dudek wciąż siedział na swoim miejscu, był w szoku, nie rozumiał co takiego powiedział.
- Co jej zrobiłeś? - Przemek zwrócił się do Patryka.
- No właśnie nie wiem. Tylko rozmawialiśmy i nagle ona zaczęła płakać.
- O czym gadaliście?
- No tak ogólnie. Mówiła, że nie pije, bo dużo ostatnio się działo, no i od tego się zaczęło.
- Cholera.
- Co?
- Powiedziała Ci o Mateuszu?
- A kto to? Nie, nic nie mówiła. Nie zdążyła.
- Nieważne. Idę do niej. - odpowiedział, poszedł po kurtkę i wyszedł na dwór gdzie na ławce siedziała skulona Nikola. Usiadł obok niej. Zauważył, że siedzi w krótkim rękawku, więc zdjął wierzchnie nakrycie i ją okrył.
- Przepraszam za Patryka. On o niczym nie wie. - zaczął.
- No przecież wiem, nie jestem na niego zła. Po prostu znowu wszystko wróciło, chciałabym żeby było jak dawniej. A na samą myśl o Mateuszu chce mi się ryczeć.
- Wiem. Ale musisz w końcu zapomnieć.
- Chyba się nie da.
- Nie będzie to łatwe, ale chcę Ci w tym pomóc.
- Ciekawe w jaki sposób. - Przemek nie odpowiedział, tylko chwycił ją za podbródek i przybliżył jej twarz do jego. Delikatnie musnął jej usta, odsunął się i czekał na jej reakcję. Ona wpatrywała się w niego swoimi pięknymi, niebieskimi oczami, w których Przemek widział cały swój świat.
- Przepraszam. - powiedział i spuścił głowę, gdy zauważył, że Nikola nie wie co powiedzieć.
- Przemek... - zaczęła, jednak chłopak jej przerwał.
- Tak, wiem. Nie powinienem. Nie jesteś jeszcze gotowa, nic do mnie nie czujesz. Ale ja już dłużej nie mogę się z tym ukrywać. Nie mogę ukrywać swoich uczuć do Ciebie. Od tamtego dnia, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy pod stadionem, ciągle o Tobie myślę, bałem się, że już Cię nigdy nie spotkam, bo wtedy uciekłaś tak szybko. Byłem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, gdy kilka dni później, znowu przypadkiem, spotkaliśmy się na stadionie. Wiedziałem, że nie mogę pozwolić Ci odejść. Dla Ciebie zerwałem z Kasią, uważam, że jesteśmy dla siebie stworzeni. To dla Ciebie chcę jeździć, chcę byś była ze mną na każdych zawodach, chcę wiedzieć, że zawsze mogę na Ciebie liczyć i co najważniejsze, że mam dla kogo jeździć, że mam kogoś, kto razem ze mną będzie cieszył się z przywiezionych punktów. - gdy skończył, spojrzał na dziewczynę, jednak nie potrafił nic wyczytać z jej twarzy. W końcu chwyciła żużlowca za rękę i zaczęła:
- Przemek, ja też coś do Ciebie czuję. Ale minęło dopiero kilka tygodni od śmierci Mateusza. Nie chcę się na razie wiązać, bo wciąż go kocham, a tym raniłabym Ciebie. A tego nie chcę, bo jesteś dla mnie na prawdę ważny. Traktuję Cię jak przyjaciela, i proszę, żebyś to na razie uszanował. Bo właśnie Ciebie teraz potrzebuję.
- Do czego jestem Ci potrzebny? Masz Adama, Izę, Oliwiera.
- Ale oni nie są Tobą.
- Tak, jasne. Dobra, nieważne. Wracam do domu. Pa.
- Ej no, poczekaj! - krzyknęła za nim, jednak Przemek nawet się nie odwrócił. Wszedł do domu trzaskając drzwiami. Tam spotkał się ze wzrokiem reszty towarzystwa, która już wstała i siedziała w kuchni, jedząc naleśniki. Nic nie mówiąc poszedł na górę, do swojego pokoju.
- A temu co? - spytał Piotrek.
- A bo ja wiem? - odpowiedział Maciek.
- Nikoli nie ma, może się pokłócili? - odezwał się Zengota.
- Pewnie tak, bo wyszli na dwór i dosyć długo ich nie było. - dodał Patryk. W tym momencie do kuchni weszła Nikola ze wściekłą miną. Nie odezwała się, tylko zaczęła zbierać swoje rzeczy, które wrzucała do torby.
- Dzień dobry. - zwrócił się do niej Maciek.
- Hej. - rzuciła w jego stronę.
- Ktoś tu wstał lewą nogą czy tylko mi się wydaje?
- Wydaje Ci się.
- Tak właśnie myślałem. - uśmiechnął się.
- To ja lecę. Dzięki za imprezę. Pa. - powiedziała Nikola i zostawiła żużlowców sam na sam z ich przemyśleniami.
Wszedłem do swojego pokoju i swoje emocje chciałem wyładować na drzwiach, trzaskając nimi. Byłem na siebie wściekły. Na siebie i na Nikolę. Ale przecież to nie jej wina, że nie czuje nic do mnie. Prawda?
Rzuciłem jeszcze kurtką i położyłem się na łóżku, obrałem sobie jakiś punkt na suficie i zacząłem się w niego wpatrywać.
Cholera, czemu jej to powiedziałem? Po co mi to było? Do tego jeszcze tak zareagowałem jak mi powiedziała, że...
Ehh. Idiota ze mnie. Straciłem ją. Przez własną głupotę. Mogłem jej powiedzieć, że rozumiem, że możemy zgadzam się na przyjaźń. Jakoś musiałbym się z tym pogodzić, trudno by było, ale przynajmniej miałbym ją przy sobie, widywałbym ją.
- Ej brat. Co jest? -z rozmyśleń wybudził mnie głos Pitera. Spojrzałem gniewnym wzrokiem w jego stronę i zobaczyłem, że w pokoju jest jeszcze Maciek.
- Powiedziałem jej. - odparłem.
- Serio? No w końcu!
- Ta, w końcu. I ją straciłem!
- Czyli, że ona nic do Ciebie nie czuje?
- Niby coś czuje, ale nie jest jeszcze gotowa na związek, bo wciąż kocha Mateusza.
- No i to jest zrozumiałe. Więc o co jesteś taki wściekły?
- Bo chce żebyśmy na razie zostali przyjaciółmi.
- Dalej nie rozumiem Twojego zachowania. Przemek do cholery. Ile ty masz lat? Myślałeś, że jak jej powiesz co czujesz, to ona Ci wpadnie w ramiona? Nikola nie jest żadną Twoją fanką, nie zadaje się z Tobą tylko dlatego, że jesteś sławnym żużlowcem. Przecież ta dziewczyna kilka tygodni temu straciła swojego chłopaka, z którym była trzy lata! Myślisz, że jest jej łatwo zapomnieć? Przecież to oczywiste, że nie jest gotowa na nowy związek. Jeśli nie chcesz jej stracić na dobre, to musisz ją przeprosić. - powiedział Piotrek i wyszedł. Magic poklepał mnie po ramieniu i poszedł za moim bratem. Kurde, rzadko to robię, ale niestety muszę przyznać Piterowi rację. Czy mówiłem już, że jestem idiotą?
Nikola weszła do domu, przywitała się z rodzicami, złożyła im życzenia noworoczne i poszła do swojego pokoju. Rzuciła się na łóżko i zaczęła rozmyślać. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi, w których zobaczyła Adama.
- Dobrze, że jesteś. - powiedziała.
- Co się stało?
- A skąd wiesz, że coś się stało?
- Po Twojej minie. Znam Cię od osiemnastu lat. Nic przede mną nie ukryjesz.
- Nic nie chcę ukrywać.
- Więc?
- Więc Przemek powiedział mi dzisiaj, że coś do mnie czuje i chce czegoś więcej niż tylko przyjaźni.
- No i co dalej?
- Co dalej? Już skończyłam.
- Ale o co jesteś zła? Przecież o tym wiedziałem już dawno.
- Serio wiedziałeś?
- Serio wiedziałem. I nie tylko ja. Każdy o tym wiedział, kto ma oczy. Przecież to było widać.
- Ja jakoś nie zauważyłam.
- Najwidoczniej jesteś ślepa. Co mu odpowiedziałaś?
- Że nie jestem gotowa na związek. Adam, ja wciąż kocham Mateusza.
- Wiem o tym, ale popatrz na to z drugiej strony. Nie możesz wciąż żyć śmiercią Mateusza. Musisz iść do przodu, zostawić za sobą wydarzenia z przeszłości. Mateusz na pewno pragnął by Twojego szczęścia. Czujesz coś do Przemka?
- Yyy...tak. Chyba tak.
- To dlaczego mu o tym nie powiedziałaś?
- Powiedziałam, ale dałam do zrozumienia, że musi jeszcze poczekać. Gdybym teraz się z nim związała, to czułabym się tak, jakbym zdradzała Mateusza.
- Oj, siostra. Uparta jak tata. Sama musisz zdecydować, czego chcesz. Trzymam za Ciebie kciuki. - powiedział i wyszedł z pokoju.
Kochani, w planach mam rozpoczęcie nowego opowiadania, tylko nie mam pomysłów na osoby. Kto według was powinien być bohaterem? Który żużlowiec? Czekam na propozycje i pozdrawiam!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)