czwartek, 19 września 2013

EPILOG

 Jes­teś każdą moją myślą, każdą nadzieją, każdym moim 

marze­niem i nieważne, co przy­niesie nam przyszłość: każdy

wspólnie spędzo­ny dzień to naj­wspa­nial­szy dzień me­go 

życia. Zaw­sze będę na­leżał wyłącznie do ciebie. 



*lipiec 2014*
- Kochanie, witaj w domu! - powiedział Przemek, wziął Nikolę na ręce i przeprowadził przez próg.
- Wariacie! A to nie powinno być po ślubie?
- Ja tu próbuję być romantyczny, a Ty czepiasz się szczegółów.
- Wybacz. - wynagrodziła mu to buziakiem w policzek. Żużlowiec postawił dziewczynę na ziemi i zaczął oprowadzać po ich nowym mieszkaniu w Poznaniu. Dlaczego w Poznaniu? Bo właśnie tam Nikola w październiku miała rozpocząć studia dziennikarskie.
- To co? Trzeba się rozpakować. - powiedziała.
- A nie możemy dzisiaj odpocząć? - mruknął Pawlicki. - Jutro tym się zajmiemy. Teraz trzeba się nacieszyć naszym mieszkaniem. Jak to ładnie brzmi. Nasze mieszkanie.
- Haha jesteś niemożliwy.
- Wiem, ale za to właśnie mnie kochasz, prawda?
- Coś w tym rodzaju. - uśmiechnęła się cwaniacko i złożyła na jego ustach pocałunek.
- Koniec tego migdalenia! Gdzie parapetówa?! - przerwał im głos Grześka, który nie wiadomo jakim cudem znalazł się w ich mieszkaniu. Do tego nie był sam. Był z nim Dudek i Janowski.
- Parapetówę zorganizuje się jak już wszystko będzie gotowe. - powiedziała Nikola.
- Eee no dobra. To może wyskoczymy na jakieś jezioro? Co wy na to?
- Ja jestem za!
Godzinę później byli na miejscu. Nikola postanowiła trochę się poopalać, a chłopcy od razu pognali do wody.Nagle Nikola poczuła zimne krople na plecach.
- Chodź do nas. - usłyszała głos Przemka.
- Nie.
- No proszę!
- Nie.
- Ok. Sama tego chciałaś. - chłopak wziął ją na ręce i kierował się w stronę wody.
- Przemek puść mnie! - krzyczała, jednak chłopak nie zamierzał spełnić jej prośby. Był coraz bliżej wody, w końcu zanurzył stopy i szedł coraz głębiej trzymając dziewczynę, która mocno ścisnęła jego szyję.
- Nie zrobisz tego. - powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Nie? To patrz. - uśmiechnął się i wypuścił z uścisku, jednak Nikola pociągnęła go za sobą, więc oboje wylądowali w wodzie. Dziewczyna była zbyt niska i nie czuła dna.
- Przemek! Nie potrafię pływać! - krzyknęła i się zanurzyła. Chłopak od razu ją wyciągnął. Ona wykorzystała sytuację i ochlapała go wodą.
- Ciołku, żartowałam! - krzyknęła i wybuchła śmiechem.
- O ty wredoto mała! - zaczął chlapać ją wodą, jednak ona nie pozostawała mu dłużna. Gdy wychodzili z wody, było jej jeszcze za mało zemsty i wrzuciła go z powrotem do wody.
- Pożałujesz tego! - krzyknął, a Nikola zaczęła biec. Jednak Przemek jako sportowiec miał lepszą kondycję, więc bez trudu ją dogonił, rzucił się na nią i położył na piasku. Podparł się na obu rękach i zawisnął nad nią. Krople ściekające z jego ciała , kapały prosto na dziewczynę.
- I co teraz zrobisz? - uśmiechnął się cwaniacko.
- Hmm niech pomyślę. - odwzajemniła uśmiech i po chwili go pocałowała.
- Kocham Cię. - wyszeptał.
- Ja Ciebie również. - odpowiedziała.

Pa­miętam każdą wspólnie spędzoną chwilę. A w każdej było coś wspa­niałego. Nie pot­ra­fię wyb­rać żad­nej z nich i po­wie­dzieć: ta znaczyła więcej niż pozostałe.


Trzydziestoletnia blondynka siedziała w ogrodzie z filiżanką kawy. Wróciła myślami do przeszłości. Kilka lat wstecz. Osiemnastoletnia dziewczyna wróciła z rodziną do ojczyzny. 
- Kochani, oto nasz nowy dom! – oznajmił pan Tomasz Kaczmarek. Zaprosił rodzinę do środka i oprowadził ich po nowym mieszkaniu. 
Nie wiedziała, że to jedno przypadkowe spotkanie odmieni całe jej życie. Ale przez to je właśnie kochamy, prawda? Dlatego, że jest takie zaskakujące i nieprzewidywalne.
Chłopak biegał już dobre pół godziny. Ale był już niedaleko stadionu żużlowego, więc postanowił tam wstąpić, zresztą robił to co rano. W jego słuchawkach leciała akurat jego ulubiona piosenka. Gdy dobiegł do Smoczyka, zauważył niską, drobną blondynkę, która akurat również dobiegała i zatrzymała się przy wejściu, by odpocząć. Przyglądał jej się chwilę i postanowił podejść.
- Cześć. - przywitał się. Dziewczyna się odwróciła, a wtedy on zauważył jej piękne, duże, niebieskie oczy. Na ten widok od razu się uśmiechnął.
- Cześć? - odpowiedziała i spojrzała na niego pytająco. Wydawało jej się, że gdzieś już spotkała tego chłopaka, ale za nic nie mogła sobie przypomnieć gdzie i kiedy.
Uśmiechnęła się pod nosem i upiła łyk czarnego napoju.Tak. Wtedy nie wiedziała kim on jest i nie spodziewała się, że jeszcze kiedyś go spotka.
Kaczmarek zaczęła rozglądać się po parkingu. Nagle natrafiła na pewnego chłopaka ubranego w kevlar Unii Leszno. Wydawał jej się znajomy. Patrzyła chwilę na niego ale nie mogła sobie przypomnieć.
- Ziemia do Nikoli! - usłyszała głos przyjaciółki. - Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytała Iza.
- Co? Tak. - odpowiedziała i znów spojrzała na chłopaka. Wtedy ją oświeciło! To był ten chłopak, którego spotkała ostatnio pod stadionem! Wtedy też nie mogła sobie przypomnieć skąd go zna. A przecież to był Przemek Pawlicki! Wróciła do rozmowy z przyjaciółką, jednak ukradkiem wciąż zerkała na żużlowca. W końcu spotkała się z jego wzrokiem. 
Czy to była miłość od pierwszego wejrzenia? Niekoniecznie. W końcu wtedy kochała Mateusza. Jednak uwielbiała spędzać czas z Przemkiem, z którym świetnie się dogadywała. Wiele razy się kłócili, jednak potem od razu godzili. 
Śmierć Mateusza...Kiedy w końcu doszła do siebie, zaczęła inaczej patrzeć na żużlowca. Wiedziała, że on nie jest tylko przyjacielem. 
Przemek spojrzał na nią pytająco, a ona uśmiechnęła się i przybliżyła swoją twarz do niego. Delikatnie musnęła jego usta. Spojrzała nieśmiało na żużlowca. On również się uśmiechnął i po chwili złączył ich usta już w odważniejszym pocałunku.
- Przepraszam, że musiałeś tak długo czekać. - wyszeptała.- Najważniejsze, że było warto. - odpowiedział, a na jego twarzy w końcu pojawił się uśmiech.


Nie wierzę, że to już koniec. Rozdział pisany ze łzami w oczach. To opowiadanie było dla mnie szczególne, w końcu to było moje pierwsze.
Czas na podziękowania.
Dziękuję Wam za to, że byliście ze mną od początku. Bez Was nie byłoby tego opowiadania. To dla Was pisałam i cieszyłam się z każdego komentarza, a było ich sporo. Dziękuję za ciepłe słowa, za pozdrowienia...Dziękuję za 18516 wyświetleń. Dziękuję za 268 komentarzy. Jesteście wspaniali!

DZIĘKUJĘ!


wtorek, 10 września 2013

TWENTY FIVE

www.myown-lifee.blogspot.com







“Z biegiem czasów życie przestaje być proste, nie jest tak łatwo jak mogło by się wydawać.”




Usiadła w loży razem z Maćkiem, a reszta poszła do baru po drinki. Wznieśli toast, a następnie ruszyli na parkiet. Przenek nie odstępował Nikoli ani na krok. Bał się, że ktoś się koło niej zakręci, a on tego nie wytrzyma i puszczą mu nerwy. Tak, przyznał, że jest o nią cholernie zazdrosny, ale nie dopuszczał do siebie myśli, że ktokolwiek mógłby ją jemu odebrać.

Następnego dnia rano w domu rodziny Kaczmarków zjawił się Jarek. Nikola była strasznie podekscytowana dzisiejszym treningiem. Oczywiście jeździła wcześniej na motocyklu żużlowym, ale nigdy nie miała własnego. Kto wie? Może uda jej się zdać licencję żużlową? 

Na leszczyński stadion podjechali kilka minut później, niebieskooka od razu wyskoczyła z busa i zaczęła wypakowywać rzeczy z bagażnika.
- Hola hola! Tym zajmą się mechanicy. Ty idź się przebrać. - odezwał się Hampel i podał dziewczynie torbę z rzeczami.
- No dobra. - odpowiedziała i odeszła w stronę szatni, jednak w pewnym momencie się zatrzymała. - Ej, to Ty jesteś moim mechanikiem. - powiedziała przez śmiech.
- Kurde faktycznie. Ale Przemek też się oferował, a jakoś go tu nie widzę.
- Napisał mi, że się spóźni. - uśmiechnęła się i weszła do szatni. 
Kilka minut później była już gotowa do jazdy. Weszła do parku maszyn i zobaczyła Przemka, Piotrka i Tobiasza również przebranych w kevlary.
- Cześć kochanie. - podeszła do swojego chłopaka i złożyła na jego policzku buziaka. Pawlicki się odwrócił i spojrzał na dziewczynę.
- Oj, moja droga. Tak to się witać nie będziemy. - powiedział i chwycił ją za podbródek i namiętnie pocałował. W takim momencie nie istniała dla nich reszta świata. Liczyło się tylko to, że są razem. Liczyła się tylko ta chwila. 
- Lowelasy, może skończycie te romanse i weźmiecie się do roboty? - przerwał im głos Jarka. 
- To co? Widzimy się na torze? - spytał Przemek.
- A myślałam, że będę sama trenować.
- Sami to trenują amatorzy. - puścił jej oczko i każdy wrócił do swojego boksu.
Nikola ścigała się z każdym, jednak ani razu nie przyjechała jako pierwsza, co ją bardzo zdołowało. Zdawała sobie sprawę z tego, że chłopcy są profesjonalistami, ścigają się w prawdziwych zawodach, a ona siedzi któryś tam raz na motorze, że są to dopiero początki, jednak jakoś nie poprawiało jej to humoru.
Po zakończonym treningu Nikola nie miała ochoty się pakować, więc zrobiła jeszcze kilka kółek na torze, tym razem sama, z nikim się nie ścigając. Po pół godzinie wróciła do boksu i oznajmiła, że idzie wziąć prysznic. Gdy wróciła, wszystko już było spakowane, więc od razu mogła wsiadać do samochodu. 


Wieczorem przyszedł do niej Przemek, jednak dziewczyna wciąż nie napawała optymizmem, co oczywiście nie uszło uwadze żużlowca.
- Co się dzieje, kochanie? - spytał, gdy po godzinie jego obecności, Nikola się nie odezwała ani słowem.
- Co? Nic, wszystko w porządku.
- Znam Cię i normalnie inaczej się zachowujesz. Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć?
- Wiem. Chodzi o dzisiejszy trening. Nie tak to wszystko miało wyglądać, jestem beznadziejna.
- Co Ty mówisz?! Pamiętasz jak kilka miesięcy temu się ścigaliśmy i przyjechałaś przede mną? A dzisiaj był Twój pierwszy, poważny trening. Cierpliwości. Myślisz, że ja miałem początki łatwe? Jestem synem znanego żużlowca, więc każdy ode mnie oczekiwał, że powtórzę sukces ojca. Byłem pod presją, chciałem godnie zastąpić tatę. Jednak to nie było takie proste. Po pierwszym poważnym upadku długo zastanawiałem się czy dalej to kontynuować, jednak potem zdałem sobie sprawę z tego, że nie mogę się tak łatwo poddać. Uwierz mi, z każdym kolejnym treningiem będzie lepiej. - powiedział, w czasie gdy Nikola wpatrywała się w niego swoimi dużymi oczyma.
- Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham. - odpowiedziała i się w niego wtuliła.
- Wiem, bo kocham Cię tak samo. - pocałował ją namiętnie.


Przez kolejnych kilka tygodni nie odstępowali siebie na krok. Korzystając z wakacji, Nikola jeździła z Pawlickim na każde zawody, czy to w Polsce, czy w Anglii, czy w Szwecji. Dziewczyna wybrała już kierunek studiów, zdecydowała, że pójdzie na dziennikarstwo.
Była sobota, początek sierpnia. Rano podjechał po nią Przemek z Piotrkiem, gdyż razem mieli udać się do Berlina, gdzie następnego dnia miały odbyć się zawody. Założyła prostą luźną koszulkę i spodenki, których i tak nie było widać. Pożegnała się z rodzicami i ruszyli do Niemiec.




Dojechali kilka godzin później, wynajęli pokój w hotelu i od razu się rozpakowali. Gdy skończyli, Nikola rzuciła się na łóżko.
- Ja się stąd nie ruszam. - powiedziała.
- Aż taka zmęczona jesteś? Nie przesadzaj, kochanie. To tylko kilka godzin drogi.
- Łatwo Ci mówić, Ty jesteś przyzwyczajony do takiego życia.
- Jakiego?
- Ciągłego w trasie.
- Przeszkadza Ci to?
- Nie! Oczywiście, że nie! Spędzamy ze sobą mnóstwo czasu, więc jak mogłoby mi to przeszkadzać. Wiesz, że przy Tobie jest mi najlepiej. - powiedziała i pociągnęła go za rękę, tak, że teraz leżał obok niej.
- Misiaczki, koniec tego dobrego. Wyczaiłem, że niedaleko jest jeziorko, więc przebierać się w stroje i ruszamy! - do pokoju wbiegł Piotrek. Nikola tylko cicho jęknęła, ale w końcu dała się namówić na wyjście.



Następnego dnia około 14 pojechali na stadion. Kaczmarek nie była w wyśmienitym humorze, coś ją dręczyło, tak jakby jej intuicja podpowiadała, że coś się stanie. Nie chciała martwić tym Przemka, więc udawała, że wszystko jest w porządku i wysilała się na sztuczny uśmiech. Posiedziała chwilę w boksie Pawlickiego, jednak gdy zostało 15 minut do rozpoczęcia meczu, poszła na trybuny. Nie lubiła przesiadywać w parku maszyn w trakcie zawodów. Przed każdym biegiem braci Pawlickich mocno ściskała kciuki, jednak jakiś wredny głosik podpowiadał jej ciągle, że coś się stanie. 

Niestety, miał rację.
W jednym z biegów Przemek jechał na prowadzeniu. Jak zawsze w takim momencie, Nikola krzyczała z radości. Za nim jechał zawodnik berlińskiego Falubazu, który próbując go wyprzedzić, wywiózł go w bandę, przez co Pawlicki upadł, a jego motocykl spadł na niego. Blondynce stanęło serce. Zamarła. Chłopak nie podnosił się z tory. Miała wrażenie, że mijają godziny. On wciąż tam leżał. Nie wytrzymała i pobiegła do parku maszyn. Na nic się to nie zdało, gdyż pan Piotr, razem z młodszym Pawlickim i mechanikami byli akurat przy Przemku. Modliła się. Karetka na torze. Po jej policzku spłynęła łza. Wyjmują nosze i wkładają do ambulansu.
Po chwili w parku maszyn zjawia się pan Piotr. 
- Co z nim?! - spytała.
- Jest nieprzytomny. Zabierają go do szpitala. Niestety, nie mogę jechać z nimi, muszę tu być z Piotrkiem.
- Ja pojadę.
- Sama?
- Muszę tam być.
- W takim razie Mateusz pojedzie z Tobą. - powiedział i zawołał jednego z mechaników. Wsiedli razem do samochodu, droga dłużyła się i dłużyła, a po policzku dziewczyny spływały kolejne łzy. Wbiegli do szpitala i zaczęli wypytywać pielęgniarki, gdzie znajdą żużlowca przywiezionego niedawno. Jedna z nich zaprowadziła ich pod salę, do której ich nie wpuszczono. Musieli czekać.



Niestety, to już jest ostatni rozdział. W tym tygodniu powinien pojawić się jeszcze prolog i będziemy żegnać się z tym opowiadaniem.

Wiele osób prosiło mnie żeby zacząć pisać coś nowego. W mojej głowie rodzi się wiele pomysłów, uwielbiam Was, więc doszłam do wniosku,  że nie zostawię Was z jednym opowiadaniem. TAK! Będzie nowe!
Zrobiłam do niego zwiastun już jakiś czas temu, może jakiś rok, jednak dopiero teraz postanowiłam go wykorzystać. 
http://www.youtube.com/watch?v=Nv2glbZgGo0









wtorek, 27 sierpnia 2013

TWENTY FOUR


www.myown-lifee.blogspot.con
www.1direction-speedway-story.blogspot.com


http://m.youtube.com/watch?v=AYzz0Xln4ls

Oto jest milość. Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie.

- Ja tam nie wejdę, nie ma mowy! Boję się!
- Kochanie, wszystko będzie dobrze! Zaufaj mi! 
- A jeśli nie zdałam?
- Zdałałaś, wiem to! 
- Dobra, to wchodzę. - powiedziała Nikola, wzięła głęboki oddech i weszła do sekretariatu. Przemek usiadł na krzesełku i zacisnął kciuki. Nie pamięta ile musiał na nią czekać. W końcu drzwi się otworzyły, a z pomieszczenia wybiegła blondynka z wielkim uśmiechem na ustach.
- Zdaaałam!!! - krzyknęła głośno i rzuciła się Przemkowi w ramiona. On w końcu postawił ją na ziemi i pocałował w czoło.
- Gratulacje, jestem z Ciebie dumny. - uśmiechnął się. - Pokaż to. - chwycił świadectwo dojrzałości i wytrzeszczył oczy. - Wszystko powyżej 75%?! Trzeba to uczcić!
- Wiem, rodzice zapraszają na obiad.
- Nie o tym mówię. Wieczorem idziemy na imprezę!
- Nachlejemy się jak świnie!
- Co?!
- Żartowałam. - zaśmiała się. - Ale kilka drinków trzeba wypić, jest okazja. 
- Dobra, to ja napiszę do reszty. - powiedział i wyjął komórkę. Razem udali się do domu rodziny Kaczmarek.
Nikola weszła do domu i pociągnęła Przemka za sobą. 
- Jesteśmy! - krzyknęła, a po chwili z kuchni wyłoniła się postać mamy.
- No i jak? - spytała wyraźnie zniecierpliwiona. 
- Muszę przyznać, że macie Państwo bardzo zdolną córkę. - wtrącił się Przemek. Pani Ewa w odpowiedzi tylko się uśmiechnęła, bo wciąż czekała na świadectwo.
- No zdałam! - krzyknęła Nikola i przytuliła się do mamy.
- Gratulacje młoda! - usłyszeli czyiś głos, odwrócili się i zobaczyli...
- JAREK!! - dziewczyna wtuliła się w kuzyna. - A co Ty tu robisz?
- To już własnej kuzynki nie można odwiedzić?
- Ty możesz zawsze. 
- Matura w kieszeni, to trzeba to oblać. - poruszył śmiesznie brwiami.
- A więc zapraszam do stołu. - wtrąciła pani Kaczmarek. Nikola z Przemkiem weszli do salonu, tam przywitała się z Patrycją i małą Nadią, a po chwili dołączył do nich jeszcze pan Tomasz razem z Adamem.
Wydawało się, że nigdy nie zabraknie im tematów do rozmowy.
Po wspólnym obiedzie blondynka pomogła mamie posprzątać i pozmywać. 
Po zakończonej pracy razem usiedli na kanapie w salonie. Dziewczyna zauważyła, że wszyscy mają jakieś podejrzane miny, więc popatrzyła na nich  gniewnym wzrokiem.
- Mamy dla Ciebie niespodziankę. - zaczął Przemek.
- Dla mnie? Nie mam urodzin. - odpowiedziała.
- Z okazji zdania matury! - powiedziała pani Kaczmarek. Pawlicki razem z tatą Niki wstali i wyszli, jednak chwilę później wrócili. Przemek trzymał coś na rękach, a pan Tomasz szedł z jakimiś rzeczami...
Pawlicki przykucnął, a z jego rąk wyskoczył mały szczeniaczek.


- O jejku! - pisnęła i wzięła pieska na ręce. Od razu go przytuliła.
- Może nie jest jakiś rasowy, ale jest ze schroniska. - powiedział pan Tomasz.
- Jest cudowny!
- A tutaj są wszystkie potrzebne akcesoria. - dodał i wskazał na pudła stojące na podłodze.
- Jak go nazwiesz? - spytała Nadia.
- Hmm, Lemo.
- Dobra, a teraz czas na naszą niespodziankę! - odezwał się Jarek i wstał z miejsca, a za nim Patrycja.
- Wy też? - spytała Nikola, a kuzyn skinął głową.
- Proszę za mną. - powiedział i wyszli na dwór. Kaczmarek wciąż trzymała Lemo na rękach. Skierowali się w stronę garażu, który Hampel otworzył. Nikola wyrzeszczyła oczy. Zobaczyła dwa motory, wiszący kevlar, kaski i wszystkie inne akcesoria.
- Masz teraz sporo czasu wolnego, więc możemy trochę podszkolić Cię w jeździe. Kto wie? Może skusisz się na licencję? - odezwał się Jarek.
- I to wszystko jest moje?!
- Właśnie tak. - odpowiedział, a Nikola rzuciła mu się na szyję. - Oczywiście musiałem uzyskać zgodę Twoich rodziców, którzy bardzo mi pomogli. Od dzisiaj jesteś pod opieką moją i trenera Jankowskiego.
- Ekhem. - zakaszlał Przemek.
- I Przemka. - dodał starszy żużlowiec.
- Przemka? Jak się ścigaliśmy, to przyjechałam przed nim, więc to ja powinnam być jego trenerką. 
- Jeszcze licencji nie zdała, a już gwiazdorzy. - uśmiechnął się Pawlicki. 
- A ja będę Twoim mechanikiem jakby kogoś to interesowało. - wtrącił się Adam, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem. Stali jeszcze w garażu jakiś czas, potem wrócili do domu. Godzinę później pożegnali się z rodziną Hampelów, a Nikola umówiła się z Jarkiem na wspólny trening, który miał się odbyć następnego dnia na Smoczyku.

*3 godziny później*

- Nikola pospiesz się! Za pół godziny mamy się spotkać z resztą pod klubem. - poganiał dziewczynę Przemek.
- No dobra spokojnie. Już jestem gotowa. I jak? - wyszła z łazienki i obróciła wokół własnej osi. Przemkowi, który siedział na łóżku w pokoju dziewczyny, prawie opadła szczęka.


Wyglądała zjawiskowo. Miała na sobie śliczną, kremową sukienkę. (bez żakietu i torebki). 
Kochał ją. Był tego pewien. Kochał ją całym swoim sercem. I ciałem. Kochał jak nikogo innego. Podszedł do niej i zaczął całować. Najpierw delikatnie, ale później coraz zachłanniej i namiętnie. Zszedł niżej, zaczął całować jej szyję.
- Spóźnimy się. - przerwała tę chwilę Nikola. Przemek niechętnie odsunął się od dziewczyny, podał jej rękę i razem skierowali się w stronę klubu, gdzie czekali już na nich: Maciek, Dudek, Zengota, Piotrek i Paweł Przedpełski, którego dziewczyna wcześniej nie miała okazji poznać. 
Usiadła w loży razem z Maćkiem, a reszta poszła do baru po drinki. Wznieśli toast, a następnie ruszyli na parkiet. Przenek nie odstępował Nikoli ani na krok. Bał się, że ktoś się koło niej zakręci, a on tego nie wytrzyma i puszczą mu nerwy. Tak, przyznał, że jest o nią cholernie zazdrosny, ale nie dopuszczał do siebie myśli, że ktokolwiek mógłby ją jemu odebrać.




Przepraszam za tak długą nieobecność, ale byłam w Grecji. Wróciłam, więc rozdziały na blogach będą pojawiały się częściej. Niestety, ze smutkiem muszę poinformować, że za kilka rozdziałów kończę to opowiadanie, więc mam nadzieję, że będziecie ze mną do końca i pod tym rozdziałem pojawi się kilka(naście) komentarzy!
Pozdrawiam! xxx

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

TWENTY THREE


www.myown-lifee.blogspot.com
www.1direction-speedway-story.blogspot.com

<muzyka>

Tylko miłość Cię ochroni, nie wypuszczaj z rąk jej dłoni.

- Nie znam tego numeru.
- Ja tak samo.
- Domyślasz się kto to może być?
- Tak. - odpowiedział Pawlicki. - To może być tylko jedna osoba. Chodź. 


Wsiedli do samochodu, Oli za kierownicą, a Piotrek na miejscu pasażera. Pawlicki wytłumaczył mu drogę i ruszyli. Jakiś czas później dojechali na pewne osiedle i zatrzymali się obok jednego z domów. 
- Wytłumaczysz mi, gdzie jesteśmy? - spytał Oliwier.
- Zaraz wszystkiego się dowiesz. - spławił go Pawlicki, po czym kazał wysiąść z samochodu. Zadzwonili do drzwi, w których po chwili ukazała się jakaś kobieta około czterdziestki.
- Oo witaj, Piotrku, co Cię do nas sprowadza? I to o tej godzinie? - zapytała wyraźnie zdzwiona odwiedzinami żużlowca.
- Dzień dobry. To mój kolega, Oliwier. Szukam Pani córki, czy jest w domu?
- Niestety nie, przecież miała spotkać się z Twoim bratem.  
- Słucham?!
- Tak mi powiedziała, że wychodzi z Przemkiem. 
- Mogłem się domyślić. No trudno. Przepraszam, za najście. Do widzenia! - odpowiedział i wyszli.
- Kaśka? - spytał Oli, na co Piotrek skinął głową. - Serio myślisz, że to ona?
- Nie ma innej opcji, to w jej stylu. Nie wierzę, że mój brat się z nią spotkał. Mam nadzieję, że będą u nas w domu. 

***

Przemek właśnie siedział na kanapie w domu, gdy usłyszał pukanie do drzwi. "Cholera, Piotrek. Mógłbyś pomyśleć czasami o kluczach" pomyślał, kierując się do wejścia. Chwycił za klamkę i pociągnął ją.
- Kaśka? - spytał, był zaskoczony jej wizytą.
- Cześć. - powiedziała, weszła do środka i cmoknęła chłopaka w policzek.
- Co ty tu robisz? 
- Stęskniłam się. Jesteś sam?
- Tak...
- Nie zaprosisz mnie?
- Spoko, wchodź, usiądź na kanapie. Napijesz się czegoś?
- Poproszę sok. - odpowiedziała, Przemek zniknął w kuchni, ale po chwili wrócił z napojami.
- Co u Ciebie? - spytała, by zacząć rozmowę.
- Wszystko w porządku.
- To świetnie. Słyszałam, że jesteś z Nikolą, jak Wam się układa?
- Dobrze. Skąd te pytania.
- Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? Więc możemy sobie porozmawiać. Ale coś nie za dobrze wyglądasz. Na pewno wszystko w porządku? - spytała biorąc łyk soku.
- Emm tak.
- Przemek, znam cię trochę, przede mną nic nie ukryjesz. Widzę, że coś Cię trapi. - powiedziała i usiadła obok chłopaka, położyła mu dłoń na ramieniu.
- Trochę posprzeczaliśmy się z Nikolą, ale to nic takiego.
- Z Twojej miny wnioskuję, że to nie była taka mała kłótnia.
- Może i tak, ale nie chcę o tym rozmawiać. 
- Jak sobie życzysz. Pamiętam te nasze sprzeczki, ale uwielbiałam, gdy się godziliśmy... - położyła głowę na ramieniu Przemka. - Brakuje Ci tego? 
- Kłótni?
- Nas. 
- Jestem z Nikolą teraz i bardzo ją kocham.
- A ona odwzajemnia to uczucie?
- Myślę, że tak. 
- Ale nie jesteś tego pewien?
- Kaśka, do czego zmierzasz?
- Przemek ja... ja wciąż Cię kocham, nie potrafię zapomnieć o tym, co było między nami, błagam, daj nam szansę... - powiedziała, składając na jego ustach delikatny pocałunek.  Przemek się odsunął. 
- Nie powinnaś tego robić. - stwierdził.
- Ja nie żałuję. 
- Cześć Kaśka. - usłyszeli głos Piotrka, Przemek odwrócił się w stronę drzwi i zobaczył brata z Oliwierem.
- A było tak miło. - odpowiedziała.
- Miło to będzie jak się przyznasz, co zrobiłaś. - odezwał się Oli, starszy Pawlicki popatrzył na niego pytająco. 
- Przemek, dziwiło Cię zachowanie Nikoli, prawda? Snułeś domyśły, że Cię zdradza i tak dalej. Nic z tego. To przez Kasię się tak zachowywała! - odezwał się Piter.
- Głupi jesteś, o co Ci chodzi? Co niby tej małej zrobiłam?
- Grozisz jej. - odpowiedział, na co Kaśka wybuchła śmiechem.
- Śmieszny jesteś, nie mam zamiaru z Tobą dyskutować. Cześć Przemek, to był miły wieczór. - skierowała się do drzwi, jednak zatrzymał ją głos Przemka.
- Czekaj. Piotrek, skąd to wiesz?
- Przejrzeliśmy komórkę Nikoli. Były tam smsy typu : "zostaw Przemka w spokoju, bo pożałujesz", a po Waszej kłótni napisała jej: "1-0 dla mnie". 
- Ale skąd wiesz,że to Kasia?
- A kto inny? Pomyśl tylko. I po tym, ona nagle przychodzi do naszego domu. Jestem pewien, że to ona.
- To prawda? - zwrócił się Przemek do Kasi.
- Oczywiście, że nie! Po co miałabym to robić?
- Żeby odzyskać Przemka.
- Nie wiem co ty brałeś, idioto, ale się mylisz! Nie groziłam tej małej! Przemek, wierzysz mi, prawda?
- Chyba nie. Ufam Piotrkowi. Tera to wszystko składa się w jedną całość.
- Cholera, chciałam dla nas dobrze, nie rozumiesz?! Kochamy się, musimy być razem!
- Wyjdź stąd! Nie chcę cię wiecej tu widzieć! - krzyknął. Kasia popatrzyła na niego błagalnym wzrokiem, jednak wiedziała, że Przemek jest nieugięty. Przewróciła teatralnie oczami k zatrzasnęła za sobą drzwi. 
- Muszę pogadać z Nikolą, jak ja mogłem być tak głupi?! - stwierdził Przemek po wyjściu dziewczyny.
- Wiesz która jest godzina? Na pewno już śpi. Jutro do niej pójdziesz. - odpowiedział Piotrek. 

***

Następnego dnia Nikola wstała wcześnie jak na nią, bo już po dziewiątej. Słyszała jakieś głosy z dołu, więc postanowiła sprawdzić kto to. Gdy była na schodach nie mogła uwierzyć w to, co właśnie zobaczyła. Przemek siedział przy stole w kuchni i rozmawiał z... mamą, zajadając się przy tym kanapkami. Nikola nie wiedziała czy bardziej jest zdziwiona faktem, że Pawlicki w końcu dogaduje się z jej rodzicielką, czy jego obecnością o tej godzinie w jej domu. 
- Dzień dobry. - powiedziała obojętnym głosem, gdy weszła do kuchni. Nie spojrzała na żadnego z nich, tylko nalała sobie kawy do kubka, po czym usiadła przy stole i sięgnęła po kanapki.
- Nikola, mogłabyś się ubrać, a nie paradujesz tu w piżamie. Nie wiem czy zauważyłaś, ale masz gościa. - odezwała się pani Ewa.
- No tak, cześć Przemek. - spojrzała na chłopaka, jednak gdy spotkała się z jego wzrokiem, odwróciła głowę. - Wybacz mamo mój strój, ale nie spodziewałam się gości o tej godzinie, ale jak to mówią "wolność Tomku w swoim domku".
- Ktoś tu chyba wstał lewą nogą. - odpowiedziała. - Ale niestety Przemku, będziesz musiał się sam z nią uporać, bo ja uciekam do pracy.
- Bez obaw, poradzę sobie. - zwrócił się do kobiety, ona odpowiedziała uśmiechem i zniknęła za drzwiami. 
Przemek spojrzał na dziewczynę, jednak ta wpatrywała się w zawartość kubka, którego trzymała oburącz.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że ktoś ci grozi? - wydusił z siebie żużlowiec, Nikola spojrzała na niego oczami pełnymi zdziwienia.
- Skąd o tym wiesz? - spytała.
- Na pewno nie od Ciebie. Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?!
- A uwierzyłbyś w to?! Przecież miałeś wyrobioną już swoją teorię na ten temat.
- Oczywiście, że uwierzyłbym tonie, dlaczego nie dałaś mi szansy tego udowodnić?
- Bo nie mogłam!
- A wiesz przynajmniej kto wysyłał Ci te smsy?
- Nie. 
- A ja wiem.
- Jasne.  Niby skąd?
- Piotrem z Oliwierem do tego doszli. To Kaśka. 
- Że też ja na to nie wpadłam! Wracaj do tej swojej chorej dziewczyny, może w końcu da mi spokój. - podniosła głos.
- Co ty wygadujesz? Kocham tylko Ciebie i tylko z Tobą chcę być! Kaśka się nie liczy!
- Kochasz mnie? To dlatego wykrzyczałeś mi w twarz, że z pewnością ciebie zdradzam?! Wybacz, ale jeśli tak udowadniasz swoją miłość, to ja dziękuję!
- Byłem głupi, wiem! A zresztą... co ci będę tłumaczył...- nie dokończył tylko wpił się w usta dziewczyny. Wziął ją na ręce i skierował się w stronę jej pokoju. Położył ją na łóżku, a ich pocałunki stawałybsię coraz bardziej zachłanne. Jego ręce wędrowały po całym ciele osiemastolatki. Po chwili oderwali się od siebie i spojrzeli sobie w oczy. Na ustach Nikoli pojawił się uśmiech.
- Jeśli mamy się kłócić i tak potem godzić, to nie mogę doczekać się kolejnej kłótni. - powiedziała. 




wtorek, 23 lipca 2013

TWENTY TWO




www.myown-lifee.blogspot.com (mój drugi blog)
www.speedway-1d-story.blogspot.com (blog koleżanki,piszemy z tego samego konta)


Chwytaj każdy dzień, bo uleci jak sen...


- Chwila. - powiedział Przemek i odszedł od nich, skierował się do wyjścia ze stadionu, gdzie byli jego znajomi ochroniarze. Spytał, czy widzieli wychodzącą w trakcie meczu Nikolę, którą oni kojarzyli. Jeden z nich powiedział, że widział ją wychodzącą od razu po prezentacji. Przemek im podziękował i powrócił do Adama i Izy, tam wytłumaczył im wszytko. Postanowili się rozejść i jej poszukać.

Nikola podniosła komórkę, wyłączyła ją i skierowała się w stronę domu. Weszła do środka, gdzie w kuchni spotkała mamę.
- Kochanie, masz gościa. - powiedziała
- Kogo? Gdzie? - spytała, jej pierwsza myśl? Nadawca smsów.
- W pokoju, idź, a się przekonasz. Czeka już na Ciebie godzinę. - odpowiedziała.
Nikola poszła na górę, otworzyła drzwiz i zobaczyła...Przemka leżącego na łóżku.
- Przemek...- wyszeptała.
- No jesteś w końcu! Wiesz jak się martwiłem? Gdzie ty byłaś? Mieliśmy się spotkać po meczu! Dzwoniłem chyba z tysiąc razy!
- Przepraszam, rozładowała mi się komórka. A po meczu rozbolała mnie głowa i postanowiłam wrócić pieszo do domu, ale spotkałam starą koleżankę i się zagadałyśmy. - wymusiła uśmiech i chciała przytulić się do Przemka, jednak ten się odsunął.
- Nie kłam. Nie było Cię na meczu, wyszłaś jeszcze przed prezentacją. Mogłaś napisać chociaż smsa.
- Powiedziałam Ci przecież, że rozładowała mi się komórka.
- Jasne, a jak dzwoniłem po meczu, to była włączona.
- No to najwidoczniej nie usłyszałam. Przepraszam.
- Przestań kłamać! - podniósł głos. - Powiedz od razu, że kogoś masz!
- Słucham?! Jak mogłeś tak pomyśleć, przecież wiesz, że tylko Ciebie kocham! Wiesz, prawda? - spytała niepewnie. Przemek nie odpowiedział, odwrócił wzrok. - No pięknie. Nie wierzysz mi bo co? Bo Ci tego nie udowodniłam? Na co Ty liczyłeś, że po miesiącu chodzenia wskoczę Ci do łóżka? Skoro tak, to źle trafiłeś!
- Przecież to wcale nie o to chodzi! Ty nie chcesz się nigdzie ze mną pokazywać, nigdzie publicznie.Na meczach nie zostajesz ze mną, tylko odchodzisz na trybuny, jak mam niby odbierać takie zachowanie? Ty po prostu się boisz, że ten drugi Cię ze mną zobaczy!
- Jaki drugi do cholery?! Przemek, dla mnie liczysz się tylko Ty! I nie zmyślaj teraz, źe nie chcę się z Tobą pokazywać, bo tak nie jest!
- No to wytłumacz mi swoje zachowanie!
- No dobra! - powiedziała, po chwili sobie przypomniała: "Piśnij komuś słówko, a jeszcze bardziej pożałujesz!" - Nie, nie mogę...
- I wszystko jasne... - powiedział i wyszedł, trzaskając drzwiami.
- Przemek... - powiedziała przez łzy, jednak chłopaka już nie było.
Położyła się na łóżku i słuchała ciszy panującej w pokoju. Zaczęła myśleć o swoim związku z Pawlickim. Od początku mieli pod górkę. Z rozmyśleń wyrwał ją dźwięk przychodzącego smsa. Drżącą ręką i ciężkim oddechem chwyciła komórkę i odczytała wiadomość:

   1:0 dla mnie, czyli Przemka mamy już z głowy. Miło robi się z Tobą interesy. 
   Buziaki!

Nikola przeczytała wiadomość kilka razy. Wciąż nie dowierzała, że to się dzieje na prawdę. Położyła się z powrotem na łóżku i po chwili odpłynęła do krainy Morfeusza.

***

Piotrek siedział w salonie, oglądając telewizję. Nie potrafił się jednak skupić, gdyż ciągle w głowie miał dzisiejszy mecz. Analizował wszystko po kolei. Nagle usłyszał, że ktoś wchodzi do domu, trzaskając przy tym drzwiami. Kilka sekund później do pomieszczenia wszedł starszy brat z miną mówiącą: bez kija nie podchodź.
- Nikola się znalazła? - spytał, by zacząć jakoś rozmowę.
- Taa znalazła. - odpowiedział Przemek.
- Mówiłem Ci. To jest rozsądna dziewczyna.
- Yhym.
- Co się stało?
- Nikola mnie zdradza.
- Że co ?!
- To, co słyszałeś.
- Haha dobre. Uwierzę Ci we wszystko, ale nie w to, że Nikola Kaczmarek Cię zdradza.
- A jednak.
- Skąd o tym niby wiesz? Masz dowody? Przyznała się?
- Nie. Oczywiście się wypiera, ale ja swoje wiem.
- Niby skąd?
- A jak wytłumaczysz jej zachowanie? I to, że jeszcze mnie okłamała, bo powiedziała, że wyszła ze stadionu, bo rozbolała ją głowa, po drodze spotkała koleżankę o się zagadały. A odebrać nie mogła, bo albo nie słyszała, albo rozładowała jej się komórka. Są dwie wersje zdarzeń.
- Może ma jakiś ważny powód żeby nie powiedzieć Ci prawdy? Coś się stało, a ona nie chciała Cię martwić? Może to związane z tym Mateuszem? Sam nie raz mówiłeś, że gościu wydawał się być agresywny.
- Idioto, Mateusz nie żyje. Zmartwychwstał i zaczął ją prześladować? Pacnij się w czoło.
- Nie mówię, że to on. Może jakiś jego kolega? Może miał długi?
- Ta, wymyślaj dalej. Sam wiesz, że to się kupy nie trzyma. Ja głupi nie jestem i nie dam się tak traktować. Niech sobie układa życie z kimś innym. - powiedział i wyszedł. Zostawił Piotrka sam na sam z myślami. Ten nie potrafił uwierzyć w to, że Nikola mogłaby zdradzić jego brata. Na pewno nie ona. Miał zamiar dowiedzieć się, o co tu chodzi.

***

Następnego dnia Nikola wstała o 10, unyła się i przebrała, a następnie zeszła na dół. Tam jednak nikogo nie zastała. Zauwadyła na lodówce kartkę, na której było napisane, by wstawiła pranie.
Zrobiła sobie śniadanie i usiadła przed telewizorem, jednak po chwili usłyszała dzwonek do drzwi.
- A co Wy tu robicie? - spytała, gdy ujrzała w nich Piotrka i Oliwiera.
- Musimy pogadać. - oznajmił Pawlicki.
- Jeśli chodzi o Przemka, to nie, nie zdradzam go.
- Przecież wiemy. Wpuścisz nas?
Weszli do środka i usiedli na kanapie.
- Opowiesz nam, co się dzieje? Bo w bajkę Przemka o zdradzie jakoś nie wierzę. - zaczął Piotrek.
- Bo go nie zdradzam, ale do niego to nie tragia.
- W takim razie o co chodzi? Co się stało, że wyszłaś wczoraj ze stadionu? - odezwał się Oli.
- Ja...nie mogę powiedzieć. - spuściła głowę.
- Dlaczego?
- Po prostu. Cholera,npranie. Zaraz wracam. - powiedziała i wyszła z pokoju, miała okazję przemyśleć jak im to wytłumaczyć. Prawdy i tak nie mogła powiedzieć...


Chłopcy zostali sami w salonie i wymieniali się znaczącymi spojrzeniami. Żaden z nich nie wiedział o co tu chodzi i dlaczego Nikola nie chce powiedzieć prawdy. Oliwie sięgnął po komórkę dziewczyny.
- Co robisz? - spytał Pawlicki.
- Zamierzam dowiedzieć się prawdy, jeśli go zdradza, to muszą być tu jakieś wiadomości. - odpowiedział. Zaczął przeglądać komórkę Nikoli, jednak nic "podejrzanego" tam nie znalazł. A przynajmniej tak mu się wydawało, dopóki nie wszedł w wiadomości. - Cholera, patrz. - powiedział, a Piotrek usiadł obok niego. - No i wszystko jasne, ktoś jej grozi. Fanka?
- Nie znam tego numeru.
- Ja tak samo.
- Domyślasz się kto to może być?
- Tak. - odpowiedział Pawlicki. - To może być tylko jedna osoba. Chodź.

środa, 17 lipca 2013

TWENTY ONE

Niep­rawda, że miłość wy­maga poświęceń;

to poświęce­nia wy­magają miłości. 



Kaczmarek z Pawlickim  obchodzili "miesięcznicę". Oczywiście układało im się cudownie, ale niestety, wszystko, co dobre, szybko się kończy.

Był koniec czerwca, za oknem ponad 30 stopni. Nikola właśnie się przebierała, gdyż miała pojechać z Przemkiem na mecz. Tego dnia Unia miała podejmować drużynę z Zielonej Góry.  Gdy była gotowa, usiadła przed domem z jakąś książką i czekała na przyjazd żużlowca. Po chwili usłyszała dźwięk przychodzącego smsa. Był od nieznanego numeru.

"Zostaw Przemka w spokoju. W przeciwnym razie, źle się to dla Ciebie skończy. Twoją rodzinę również może to zaboleć."

Jej serce zaczęło bić mocniej, nic z tego nie rozumiała. W jej głowie pojawiało się mnóstwo pytań takich jak: kto? dlaczego?... Kliknęła odpowiedz i zaczęła wystukiwać na klawiaturze: 

"Masz tyle odwagi żeby mnie zastraszać przez smsa, a tak mało, by spojrzeć mi w oczy? Gratuluję."

Gdy nacisnęła opcję wyślij usłyszała podjeżdżający samochód. Oczywiście należał do Pawlickiego. Nikola zabrała torbę i wsiadła do busa, czule witając się z Przemkiem. Nie odzywała się przez całą drogę, co nie uszło uwadze żużlowca. Postanowił spytać ją o to, gdy dojechali na leszczyński stadion.
- Kochanie, co się dzieje?
- A co ma się dziać? Wszystko w porządku. - odpowiedziała.
- Przecież widzę. Mnie nie oszukasz, w końcu trochę Cię znam.
- Wydaje Ci się, po prostu się nie wyspałam i tyle. No chodź. - wytłumaczyła z wymuszonym uśmiechem, jednak wciąż po głowie chodziła jej tylko TA wiadomość. Nie chciała na razie mówić o tym Przemkowi, przecież mogło się okazać, że to jakaś zazdrosna fanka. Pawlicki chwycił ją za rękę i razem skierowali się w stronę parku maszyn.
- Cześć małolato. - usłyszeli znajomy głos, który należał Jarka. Nikola się odwróciła i przytuliła kuzyna, po czym Przemek podał mu rękę i poszedł się rozpakować. - Jak tam? - spytał Hampel głową wskazując na Pawlickiego.
- Chodzi Ci o mamę? - spytała Nikola, Jarek kiwnął głową. - Nie rozmawiałyśmy o tym, ale nie czepia się, gdy Przemek do nas przychodzi lub gdy ja wychodzę, by się z nim spotkać. Chyba nie przeszkadza jej nawet to, że często u nas jada i razem siedzimy przy stole.
- No i dobrze. Zobaczysz, z czasem wszystko jej minie i będzie dobrze. - odpowiedział i w tym samym momencie na telefon Nikoli przyszedł sms. Dziewczyna zamarła. Sięgnęła po komórkę, od razu rozpoznała numer.

"Szukasz pomocy u Jarka? Wystarczy, że pomógł Ci przekonać Twoją mamusię do Przemka. Już niedługo nie będzie na każde Twoje zawołanie. Wkrótce też Cię znienawidzi. Ja się o to postaram.
P.S. Piśnij komuś słówko, a jeszcze bardziej pożałujesz. 
Buziaki."


- Młoda, wszystko ok? - spytał Jarek, kiedy zauważył, że kuzynka nerwowo patrzy na ekran telefonu.
- Tak, uciekam do Przemka. Zobaczymy się później. - odpowiedziała i odwróciła się na pięcie. W drodze do boksu chłopaka rozglądała się po parku maszyn i stadionie, ale nie zauważyła nikogo podejrzanego. A osoba, która wysyłała jej te wiadomości, na pewno się tu znajdowała.
Gdy pozostało kilka minut do meczu, Nikola poszła na trybuny, gdzie umówiła się z przyjaciółką. Miała ochotę powiedzieć jej o wszystkim, jednak bała się, że TA OSOBA jest gdzieś blisko. Nie myliła się, bo od razu, gdy przywitała się z Izą, dostała smsa.

"Iza? Myślisz, że uważa się za Twoją przyjaciółkę, więc Ci pomoże? Jesteś w błędzie. Bo przecież powiedziałaby swojej najlepszej przyjaciółce, że spotyka się z jej bratem, prawda?"

Nikola przeczytała kilka razy tę wiadomość, nie wierzyła, że to się dzieje na prawdę. Takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach. Spojrzała na Izę.
- To prawda, że spotykasz się z Adamem? - spytała prosto z mostu. Lisiecka wyraźnie była zaskoczona pytaniem przyjaciółki.
- Skąd o tym wiesz? - odpowiedziała pytaniem.
- Na pewno nie od Ciebie.
- Nikola, chciałam Ci o tym powiedzieć.
- Ale tego nie zrobiłaś. Dzięki wielkie.
- Myślałam, że będziesz miała coś przeciwko. Czy to aż takie ważne?
- Tak, bo myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami! Widocznie się myliłam. - odpowiedziała, wstała i skierowała się do wyjścia. Znowu usłyszała ten dźwięk. Usiadła na ławce.

"A nie mówiłam?"

O co temu komuś chodziło? Do czego dążył? Nastolatka nie wytrzymała i rzuciła komórką, która wylądowała gdzieś na trawie. Podniosła ją i z powrotem usiadła na ławce, kryjąc twarz w dłoniach.

***

Po zakończonym meczu Iza skierowała się w stronę parku maszyn, z nadzieją, że spotka tam przyjaciółkę, z którą będzie mogła porozmawiać i wszystko wyjaśnić. Rozejrzała się po parkingu, jednak nigdzie nie widziała Nikoli.
- Czy piękna pani kogoś szuka? - usłyszała głos Adama, więc odwróciła się do niego z delikatnym uśmiechem.
- Właściwie to tak. Twojej siostry. - odpowiedziała.
- Przecież była z tobą, nie siedziałyście razem?
- Na początku tak, ale potem...trochę się posprzeczałyśmy i ona odeszła. Myślałam, że tutaj przyszła.
- Tu jej nie widziałem. Może Przemek będzie coś wiedział?  Chodź. - pociągnął ją za rękę. W drodze spytał ją o powód sprzeczki, ale dziewczyna powiedziała, że później mu to wytłumaczy. - Przemek, widziałeś gdzieś moją siostrę? - zapytał Adam, gdy doszli do jego boksu.
- O to samo miałem zapytać. Myślałem, że tu przyjdzie po meczu. Dzwoniłem do niej ale nie odbiera.
- Cholera, to gdzie ona może się podziewać?
- Przecież poszła na trybunę, do Ciebie. - żużlowiec zwrócił się do Lisieckiej.
- Siedziała chwilkę, ale trochę się posprzeczałyśmy i sobie poszła.
- Nie zatrzymałaś jej?
- Byłam pewna, że idzie do Ciebie, dk parku maszyn.
- Chwila. - powiedział Przemek i odszedł od nich, skierował się do wyjścia ze stadionu, gdzie byli jego znajomi ochroniarze. Spytał, czy widzieli wychodzącą w trakcie meczu Nikolę, którą oni kojarzyli. Jeden z nich powiedział, że widział ją wychodzącą od razu po prezentacji. Przemek im podziękował i powrócił do Adama i Izy, tam wytłumaczył im wszytko. Postanowili się rozejść i jej poszukać.