czwartek, 19 września 2013

EPILOG

 Jes­teś każdą moją myślą, każdą nadzieją, każdym moim 

marze­niem i nieważne, co przy­niesie nam przyszłość: każdy

wspólnie spędzo­ny dzień to naj­wspa­nial­szy dzień me­go 

życia. Zaw­sze będę na­leżał wyłącznie do ciebie. 



*lipiec 2014*
- Kochanie, witaj w domu! - powiedział Przemek, wziął Nikolę na ręce i przeprowadził przez próg.
- Wariacie! A to nie powinno być po ślubie?
- Ja tu próbuję być romantyczny, a Ty czepiasz się szczegółów.
- Wybacz. - wynagrodziła mu to buziakiem w policzek. Żużlowiec postawił dziewczynę na ziemi i zaczął oprowadzać po ich nowym mieszkaniu w Poznaniu. Dlaczego w Poznaniu? Bo właśnie tam Nikola w październiku miała rozpocząć studia dziennikarskie.
- To co? Trzeba się rozpakować. - powiedziała.
- A nie możemy dzisiaj odpocząć? - mruknął Pawlicki. - Jutro tym się zajmiemy. Teraz trzeba się nacieszyć naszym mieszkaniem. Jak to ładnie brzmi. Nasze mieszkanie.
- Haha jesteś niemożliwy.
- Wiem, ale za to właśnie mnie kochasz, prawda?
- Coś w tym rodzaju. - uśmiechnęła się cwaniacko i złożyła na jego ustach pocałunek.
- Koniec tego migdalenia! Gdzie parapetówa?! - przerwał im głos Grześka, który nie wiadomo jakim cudem znalazł się w ich mieszkaniu. Do tego nie był sam. Był z nim Dudek i Janowski.
- Parapetówę zorganizuje się jak już wszystko będzie gotowe. - powiedziała Nikola.
- Eee no dobra. To może wyskoczymy na jakieś jezioro? Co wy na to?
- Ja jestem za!
Godzinę później byli na miejscu. Nikola postanowiła trochę się poopalać, a chłopcy od razu pognali do wody.Nagle Nikola poczuła zimne krople na plecach.
- Chodź do nas. - usłyszała głos Przemka.
- Nie.
- No proszę!
- Nie.
- Ok. Sama tego chciałaś. - chłopak wziął ją na ręce i kierował się w stronę wody.
- Przemek puść mnie! - krzyczała, jednak chłopak nie zamierzał spełnić jej prośby. Był coraz bliżej wody, w końcu zanurzył stopy i szedł coraz głębiej trzymając dziewczynę, która mocno ścisnęła jego szyję.
- Nie zrobisz tego. - powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Nie? To patrz. - uśmiechnął się i wypuścił z uścisku, jednak Nikola pociągnęła go za sobą, więc oboje wylądowali w wodzie. Dziewczyna była zbyt niska i nie czuła dna.
- Przemek! Nie potrafię pływać! - krzyknęła i się zanurzyła. Chłopak od razu ją wyciągnął. Ona wykorzystała sytuację i ochlapała go wodą.
- Ciołku, żartowałam! - krzyknęła i wybuchła śmiechem.
- O ty wredoto mała! - zaczął chlapać ją wodą, jednak ona nie pozostawała mu dłużna. Gdy wychodzili z wody, było jej jeszcze za mało zemsty i wrzuciła go z powrotem do wody.
- Pożałujesz tego! - krzyknął, a Nikola zaczęła biec. Jednak Przemek jako sportowiec miał lepszą kondycję, więc bez trudu ją dogonił, rzucił się na nią i położył na piasku. Podparł się na obu rękach i zawisnął nad nią. Krople ściekające z jego ciała , kapały prosto na dziewczynę.
- I co teraz zrobisz? - uśmiechnął się cwaniacko.
- Hmm niech pomyślę. - odwzajemniła uśmiech i po chwili go pocałowała.
- Kocham Cię. - wyszeptał.
- Ja Ciebie również. - odpowiedziała.

Pa­miętam każdą wspólnie spędzoną chwilę. A w każdej było coś wspa­niałego. Nie pot­ra­fię wyb­rać żad­nej z nich i po­wie­dzieć: ta znaczyła więcej niż pozostałe.


Trzydziestoletnia blondynka siedziała w ogrodzie z filiżanką kawy. Wróciła myślami do przeszłości. Kilka lat wstecz. Osiemnastoletnia dziewczyna wróciła z rodziną do ojczyzny. 
- Kochani, oto nasz nowy dom! – oznajmił pan Tomasz Kaczmarek. Zaprosił rodzinę do środka i oprowadził ich po nowym mieszkaniu. 
Nie wiedziała, że to jedno przypadkowe spotkanie odmieni całe jej życie. Ale przez to je właśnie kochamy, prawda? Dlatego, że jest takie zaskakujące i nieprzewidywalne.
Chłopak biegał już dobre pół godziny. Ale był już niedaleko stadionu żużlowego, więc postanowił tam wstąpić, zresztą robił to co rano. W jego słuchawkach leciała akurat jego ulubiona piosenka. Gdy dobiegł do Smoczyka, zauważył niską, drobną blondynkę, która akurat również dobiegała i zatrzymała się przy wejściu, by odpocząć. Przyglądał jej się chwilę i postanowił podejść.
- Cześć. - przywitał się. Dziewczyna się odwróciła, a wtedy on zauważył jej piękne, duże, niebieskie oczy. Na ten widok od razu się uśmiechnął.
- Cześć? - odpowiedziała i spojrzała na niego pytająco. Wydawało jej się, że gdzieś już spotkała tego chłopaka, ale za nic nie mogła sobie przypomnieć gdzie i kiedy.
Uśmiechnęła się pod nosem i upiła łyk czarnego napoju.Tak. Wtedy nie wiedziała kim on jest i nie spodziewała się, że jeszcze kiedyś go spotka.
Kaczmarek zaczęła rozglądać się po parkingu. Nagle natrafiła na pewnego chłopaka ubranego w kevlar Unii Leszno. Wydawał jej się znajomy. Patrzyła chwilę na niego ale nie mogła sobie przypomnieć.
- Ziemia do Nikoli! - usłyszała głos przyjaciółki. - Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytała Iza.
- Co? Tak. - odpowiedziała i znów spojrzała na chłopaka. Wtedy ją oświeciło! To był ten chłopak, którego spotkała ostatnio pod stadionem! Wtedy też nie mogła sobie przypomnieć skąd go zna. A przecież to był Przemek Pawlicki! Wróciła do rozmowy z przyjaciółką, jednak ukradkiem wciąż zerkała na żużlowca. W końcu spotkała się z jego wzrokiem. 
Czy to była miłość od pierwszego wejrzenia? Niekoniecznie. W końcu wtedy kochała Mateusza. Jednak uwielbiała spędzać czas z Przemkiem, z którym świetnie się dogadywała. Wiele razy się kłócili, jednak potem od razu godzili. 
Śmierć Mateusza...Kiedy w końcu doszła do siebie, zaczęła inaczej patrzeć na żużlowca. Wiedziała, że on nie jest tylko przyjacielem. 
Przemek spojrzał na nią pytająco, a ona uśmiechnęła się i przybliżyła swoją twarz do niego. Delikatnie musnęła jego usta. Spojrzała nieśmiało na żużlowca. On również się uśmiechnął i po chwili złączył ich usta już w odważniejszym pocałunku.
- Przepraszam, że musiałeś tak długo czekać. - wyszeptała.- Najważniejsze, że było warto. - odpowiedział, a na jego twarzy w końcu pojawił się uśmiech.


Nie wierzę, że to już koniec. Rozdział pisany ze łzami w oczach. To opowiadanie było dla mnie szczególne, w końcu to było moje pierwsze.
Czas na podziękowania.
Dziękuję Wam za to, że byliście ze mną od początku. Bez Was nie byłoby tego opowiadania. To dla Was pisałam i cieszyłam się z każdego komentarza, a było ich sporo. Dziękuję za ciepłe słowa, za pozdrowienia...Dziękuję za 18516 wyświetleń. Dziękuję za 268 komentarzy. Jesteście wspaniali!

DZIĘKUJĘ!


wtorek, 10 września 2013

TWENTY FIVE

www.myown-lifee.blogspot.com







“Z biegiem czasów życie przestaje być proste, nie jest tak łatwo jak mogło by się wydawać.”




Usiadła w loży razem z Maćkiem, a reszta poszła do baru po drinki. Wznieśli toast, a następnie ruszyli na parkiet. Przenek nie odstępował Nikoli ani na krok. Bał się, że ktoś się koło niej zakręci, a on tego nie wytrzyma i puszczą mu nerwy. Tak, przyznał, że jest o nią cholernie zazdrosny, ale nie dopuszczał do siebie myśli, że ktokolwiek mógłby ją jemu odebrać.

Następnego dnia rano w domu rodziny Kaczmarków zjawił się Jarek. Nikola była strasznie podekscytowana dzisiejszym treningiem. Oczywiście jeździła wcześniej na motocyklu żużlowym, ale nigdy nie miała własnego. Kto wie? Może uda jej się zdać licencję żużlową? 

Na leszczyński stadion podjechali kilka minut później, niebieskooka od razu wyskoczyła z busa i zaczęła wypakowywać rzeczy z bagażnika.
- Hola hola! Tym zajmą się mechanicy. Ty idź się przebrać. - odezwał się Hampel i podał dziewczynie torbę z rzeczami.
- No dobra. - odpowiedziała i odeszła w stronę szatni, jednak w pewnym momencie się zatrzymała. - Ej, to Ty jesteś moim mechanikiem. - powiedziała przez śmiech.
- Kurde faktycznie. Ale Przemek też się oferował, a jakoś go tu nie widzę.
- Napisał mi, że się spóźni. - uśmiechnęła się i weszła do szatni. 
Kilka minut później była już gotowa do jazdy. Weszła do parku maszyn i zobaczyła Przemka, Piotrka i Tobiasza również przebranych w kevlary.
- Cześć kochanie. - podeszła do swojego chłopaka i złożyła na jego policzku buziaka. Pawlicki się odwrócił i spojrzał na dziewczynę.
- Oj, moja droga. Tak to się witać nie będziemy. - powiedział i chwycił ją za podbródek i namiętnie pocałował. W takim momencie nie istniała dla nich reszta świata. Liczyło się tylko to, że są razem. Liczyła się tylko ta chwila. 
- Lowelasy, może skończycie te romanse i weźmiecie się do roboty? - przerwał im głos Jarka. 
- To co? Widzimy się na torze? - spytał Przemek.
- A myślałam, że będę sama trenować.
- Sami to trenują amatorzy. - puścił jej oczko i każdy wrócił do swojego boksu.
Nikola ścigała się z każdym, jednak ani razu nie przyjechała jako pierwsza, co ją bardzo zdołowało. Zdawała sobie sprawę z tego, że chłopcy są profesjonalistami, ścigają się w prawdziwych zawodach, a ona siedzi któryś tam raz na motorze, że są to dopiero początki, jednak jakoś nie poprawiało jej to humoru.
Po zakończonym treningu Nikola nie miała ochoty się pakować, więc zrobiła jeszcze kilka kółek na torze, tym razem sama, z nikim się nie ścigając. Po pół godzinie wróciła do boksu i oznajmiła, że idzie wziąć prysznic. Gdy wróciła, wszystko już było spakowane, więc od razu mogła wsiadać do samochodu. 


Wieczorem przyszedł do niej Przemek, jednak dziewczyna wciąż nie napawała optymizmem, co oczywiście nie uszło uwadze żużlowca.
- Co się dzieje, kochanie? - spytał, gdy po godzinie jego obecności, Nikola się nie odezwała ani słowem.
- Co? Nic, wszystko w porządku.
- Znam Cię i normalnie inaczej się zachowujesz. Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć?
- Wiem. Chodzi o dzisiejszy trening. Nie tak to wszystko miało wyglądać, jestem beznadziejna.
- Co Ty mówisz?! Pamiętasz jak kilka miesięcy temu się ścigaliśmy i przyjechałaś przede mną? A dzisiaj był Twój pierwszy, poważny trening. Cierpliwości. Myślisz, że ja miałem początki łatwe? Jestem synem znanego żużlowca, więc każdy ode mnie oczekiwał, że powtórzę sukces ojca. Byłem pod presją, chciałem godnie zastąpić tatę. Jednak to nie było takie proste. Po pierwszym poważnym upadku długo zastanawiałem się czy dalej to kontynuować, jednak potem zdałem sobie sprawę z tego, że nie mogę się tak łatwo poddać. Uwierz mi, z każdym kolejnym treningiem będzie lepiej. - powiedział, w czasie gdy Nikola wpatrywała się w niego swoimi dużymi oczyma.
- Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham. - odpowiedziała i się w niego wtuliła.
- Wiem, bo kocham Cię tak samo. - pocałował ją namiętnie.


Przez kolejnych kilka tygodni nie odstępowali siebie na krok. Korzystając z wakacji, Nikola jeździła z Pawlickim na każde zawody, czy to w Polsce, czy w Anglii, czy w Szwecji. Dziewczyna wybrała już kierunek studiów, zdecydowała, że pójdzie na dziennikarstwo.
Była sobota, początek sierpnia. Rano podjechał po nią Przemek z Piotrkiem, gdyż razem mieli udać się do Berlina, gdzie następnego dnia miały odbyć się zawody. Założyła prostą luźną koszulkę i spodenki, których i tak nie było widać. Pożegnała się z rodzicami i ruszyli do Niemiec.




Dojechali kilka godzin później, wynajęli pokój w hotelu i od razu się rozpakowali. Gdy skończyli, Nikola rzuciła się na łóżko.
- Ja się stąd nie ruszam. - powiedziała.
- Aż taka zmęczona jesteś? Nie przesadzaj, kochanie. To tylko kilka godzin drogi.
- Łatwo Ci mówić, Ty jesteś przyzwyczajony do takiego życia.
- Jakiego?
- Ciągłego w trasie.
- Przeszkadza Ci to?
- Nie! Oczywiście, że nie! Spędzamy ze sobą mnóstwo czasu, więc jak mogłoby mi to przeszkadzać. Wiesz, że przy Tobie jest mi najlepiej. - powiedziała i pociągnęła go za rękę, tak, że teraz leżał obok niej.
- Misiaczki, koniec tego dobrego. Wyczaiłem, że niedaleko jest jeziorko, więc przebierać się w stroje i ruszamy! - do pokoju wbiegł Piotrek. Nikola tylko cicho jęknęła, ale w końcu dała się namówić na wyjście.



Następnego dnia około 14 pojechali na stadion. Kaczmarek nie była w wyśmienitym humorze, coś ją dręczyło, tak jakby jej intuicja podpowiadała, że coś się stanie. Nie chciała martwić tym Przemka, więc udawała, że wszystko jest w porządku i wysilała się na sztuczny uśmiech. Posiedziała chwilę w boksie Pawlickiego, jednak gdy zostało 15 minut do rozpoczęcia meczu, poszła na trybuny. Nie lubiła przesiadywać w parku maszyn w trakcie zawodów. Przed każdym biegiem braci Pawlickich mocno ściskała kciuki, jednak jakiś wredny głosik podpowiadał jej ciągle, że coś się stanie. 

Niestety, miał rację.
W jednym z biegów Przemek jechał na prowadzeniu. Jak zawsze w takim momencie, Nikola krzyczała z radości. Za nim jechał zawodnik berlińskiego Falubazu, który próbując go wyprzedzić, wywiózł go w bandę, przez co Pawlicki upadł, a jego motocykl spadł na niego. Blondynce stanęło serce. Zamarła. Chłopak nie podnosił się z tory. Miała wrażenie, że mijają godziny. On wciąż tam leżał. Nie wytrzymała i pobiegła do parku maszyn. Na nic się to nie zdało, gdyż pan Piotr, razem z młodszym Pawlickim i mechanikami byli akurat przy Przemku. Modliła się. Karetka na torze. Po jej policzku spłynęła łza. Wyjmują nosze i wkładają do ambulansu.
Po chwili w parku maszyn zjawia się pan Piotr. 
- Co z nim?! - spytała.
- Jest nieprzytomny. Zabierają go do szpitala. Niestety, nie mogę jechać z nimi, muszę tu być z Piotrkiem.
- Ja pojadę.
- Sama?
- Muszę tam być.
- W takim razie Mateusz pojedzie z Tobą. - powiedział i zawołał jednego z mechaników. Wsiedli razem do samochodu, droga dłużyła się i dłużyła, a po policzku dziewczyny spływały kolejne łzy. Wbiegli do szpitala i zaczęli wypytywać pielęgniarki, gdzie znajdą żużlowca przywiezionego niedawno. Jedna z nich zaprowadziła ich pod salę, do której ich nie wpuszczono. Musieli czekać.



Niestety, to już jest ostatni rozdział. W tym tygodniu powinien pojawić się jeszcze prolog i będziemy żegnać się z tym opowiadaniem.

Wiele osób prosiło mnie żeby zacząć pisać coś nowego. W mojej głowie rodzi się wiele pomysłów, uwielbiam Was, więc doszłam do wniosku,  że nie zostawię Was z jednym opowiadaniem. TAK! Będzie nowe!
Zrobiłam do niego zwiastun już jakiś czas temu, może jakiś rok, jednak dopiero teraz postanowiłam go wykorzystać. 
http://www.youtube.com/watch?v=Nv2glbZgGo0